Lato i Karkonosze z plecakiem dzień 4: Kocioł Małego Stawu i Samotnia, Wodospad Podgórnej i Zamek Chojnik

Lato i Karkonosze z plecakiem dzień 4/4
26-29.06.2021
Relacja z dnia 1: KLIKNIJ TUTAJ
Relacja z dnia 2: KLIKNIJ TUTAJ
Relacja z dnia 3: KLIKNIJ TUTAJ

Dzień 4: Schronisko PTTK „Strzecha Akademicka" – Kocioł Małego Stawu i Schronisko PTTK Samotnia – Borowice – Wodospad Podgórnej - Przesieka – Zamek Chojnik - Sobieszów 

I nastał ostatni dzień karkonoskiej wędrówki, etap, który będzie inny niż 3 poprzednie i nie chodzi tu o inne szlaki, a to, że zdecydowałem się tego dnia wędrować samotnie… Dlaczego ? Znajomi chcą szybko wrócić dziś do domu, niektórzy następnego dnia mają do pracy. Mi nigdzie się dziś nie śpieszy, więc gdy oni będą wysiadać z pociągu pod domem, ja o tej porze będę dopiero kończył wędrówkę, wsiadał i rozpoczynał podróż powrotną pociągiem. Postanowiłem więc ostatecznie idę dziś sam, bardzo spokojnie, ich śladem z małymi modyfikacjami, by dłużej pobyć w górach.😊

Dzień ten rozpoczynam także dość wcześnie, co prawda nie nastawiałem się dziś jakoś bardzo na wschód słońca. Ale gdy przebudziłem się i zobaczyłem jak już po wschodzie czerwone promienie zaglądają przez okna schroniska do pokoju postanowiłem wyskoczyć na zewnątrz ze znajomą. Od właściwego wschodu minęło już ponad 20 minut, słońce idzie coraz wyżej nad Kotliną Jeleniogórską, mimo to jeszcze zachowuje swoje poranne czerwone barwy, które oświetlają schronisko, trawy na polanie i doliny. 😍 Chwilę siedzę na zewnątrz przed schroniskiem, ale gdy robi mi się zimno uciekam do środka, później jeszcze chwilę leżę w łóżku.






O 7 znajomi wychodzą, zostaję sam. Później do 9 ogarniam się, pakuję plecak, siedzę na sali schroniska, siedzę na tarasie, jem śniadanie. W końcu po 9 zarzucam na siebie plecak i ruszam na ostatni dzień wędrówki.



Wybieram niebieski szlak i schodzę do Kotła Małego Stawu z jeziorkiem i Schroniskiem PTTK Samotnia. Kocioł Małego Stawu pochodzenia polodowcowego znajduje się pod Równią pod Śnieżką i Smogornią, ma ściany o wysokości do 200 m. Jego dno zajmuje Mały Staw mający głębokość do 7 m. Tuż nad stawem stoi Schronisko Samotnia im. Waldemara Siemaszki. Pierwszy obiekt służący także turystom w tym miejscu stał już w 1670 r. Była to buda pasterska, której właściciel zajmował się hodowlą kóz i pstrągów w stawie Wraz z doprowadzeniem kolei do Jeleniej Góry w latach 60. XIX w. następuje wzrost popularności turystyki w Karkonoszach. Wówczas na miejscu Samotni powstaje schronisko, kilkukrotnie rozbudowywane, główna część schroniska pochodzi, z przełomu XIX/XX w. wieżyczka z dzwonem przypuszczalnie  z 1861 r. Po II wojnie obiekt przejmuje PTTK a od 1966 r. gospodarzy w nim Waldemar Siemaszko, wówczas schronisko zostaje zmodernizowane, odbywają się różnego rodzaju wydarzenia turystyczne, a miejsce przeżywa rozkwit. Wkomponowany w krajobraz kotła i stawu drewniany budynek schroniska sprawia, że jest to jedno z najładniejszych miejsc w Karkonoszach. Niestety bywa tu tłoczno, ale akurat podczas mojej wizyty jest tu bardzo spokojnie. W schronisku kupuję piwo i tradycyjny znaczek turystyczny, wychodzę na zewnątrz. Siedzę sobie na ławce, odpoczywam i wpatruję się w jezioro i skaliste stoki. Pięknie tu!😍






Jednak koniec tego długiego posiedzenia i trzeba ruszać.😃 Okrążam szlakiem staw po wyłożonej kamieniami ścieżce, następnie idę pod ścianami kotła, wchodzę w las docieram do szerokiej brukowanej drogi, która wyprowadza mnie na Starą Polanę (1067 m). Do 1966 r. stało tu schronisko PTTK im. Bronka Czecha, które spłonęło. Pierwszy obiektem służącym turystom była buda pasterska z 1670 r. W 1894 r. zbudowano nowy duży obiekt schroniska kamienno-drewniany w stylu alpejskim. Nazwano je Schlingelbaude. W okresie międzywojennym obiekt rozbudowano, czyniąc z niego hotel górski. Po II wojnie obiekt przejął PTTK i nadal cieszyło się dużą popularnością, niestety 11.12.1966 r. wybuchł pożar, zalegający śnieg utrudniał akcję gaszenia i schronisko doszczętnie spłonęło. W kolejnych latach pojawiały się pomysły jego odbudowy. Na polanie znajdowały się przed wojną jeszcze dwa inne schroniska Hasenbaude oraz schronisko młodzieżowe Berghänlein.












Mijam polanę praktycznie bez zatrzymywania, gdyż robi się tu coraz bardziej tłoczno. Zupełnie zmienia się to gdy na rozdrożu Rówienka wybieram czarny szlak, od tej pory znów jestem sam. Teraz podążam tym szlakiem, najpierw szeroką drogą leśną, jednak gdy zaczynam schodzić szlak przeradza się w wąską ścieżkę z wielkimi kamieniami po której płynie woda. Idę wzdłuż potoku Jodłówka, mijam wodospad i schodzę do Borowic. Coraz bardziej się chmurzy… będzie padać? W Borowicach znajduje sklep tam robię zakupy i dłuższy popas pod sklepem, zjadam kanapkę, lody. 😁








Następnie ruszam dalej przez miejscowość, potem lasem bardzo błotnistym fragmentem szlaku rozjeżdżonym przez sprzęt. Potem mijam Ogród Japoński w Przesiece (zupełne zaskoczenie dla mnie ). Tuż za nim postanawiam odbić do Kaskady Myi. To niewielki wodospad o wysokości 5 m stworzony z trzech bloków skalnych. Prezentuje się całkiem ładnie z czarno-zielonymi skałami. Trochę ludzi co chwila się tu kręci, więc jest problem żeby zrobić fotkę wodospadu bez nich…






Wracam na szlak, który prowadzi mnie wzdłuż potoku do Wodospadu Podgórnej. To okazały trzeci pod względem wielkości wodospad po polskiej stronie Karkonoszy. Ma wysokość 10 m, a woda spływa po dwóch kaskadach do kotła, otoczonego skalnymi ścianami o wysokości 15 m. Dawnej obok wodospadu znajdowała się gospoda, dziś zastępuje ją kiosk z pamiątkami. Miejsce jest także chętnie odwiedzane przez „morsów” spragnionych zimnych kąpieli. Spędzam tutaj dłuższy czas, odpoczywam przy szumie wody.😊









W końcu ruszam, stromo wychodzę z doliny do Przesieki, dalej szlak wiedzie mnie przez miejscowość, trochę po asfalcie, jest gorąco, duszno, po niebie kręcą się czarne chmury. Za Zachełmiem Górnym wchodzę w las i rozpoczynam podejście, końcówka po kamiennych schodach i widzę kamienne mury. Jestem przy Zamku Chojnik i postanawiam go zwiedzić. Wstęp na ruiny jest płatny.






Pierwsza wzmianka o Zamku Chojnik pochodzi z 1364 r. Od 1419 r. był własnością rodziny Schaffgotschów. W kolejnych wiekach zamek rozbudowywano o pomieszczenia mieszkalne, ulepszono jego funkcje obronne i przystosowując go do broni palnej. 31 sierpnia 1675 r. podczas burzy w zamek trafił piorun i uległ on spaleniu, a następnie popadł w ruinę. Od XIX w. ruiny stają się atrakcją turystyczną, otwarto gospodę, udostępniono taras widokowy na wieży, w 1860 r. otwarto schronisko. Po II wojnie obiekt ponownie został udostępniany turystycznie i po niezbędnych remontach służy do dziś, obiektem zarządza PTTK. Zamek Chojnik składa się z zamku dolnego otoczonego fortyfikacjami. Po stronie północnej wznosi się cylindryczna wieża, a w północno-wschodnim narożniku baszta łupinowa. Wzdłuż murów znajdują się budynki mieszkalne i gospodarcze. Brama łączy go z zamkiem średnim. W jego centrum znajduje się pręgierz. Widoczne są pozostałości budynku mieszkalnego załogi, dawnej kuchni, cysterny na wodę i tzw. sali sądowej. Kolejna brama łączy zamek średni z zamkiem górnym. Na nim widoczne są pozostałości późnogotyckiej kaplicy zamkowej, pałacu oraz wejście na wieżę. Zwiedzam zamek zaglądając do wszystkich dostępnych pomieszczeń.









Wchodzę też na wieżę, na której spędzam najwięcej czasu. Z tarasu widokowego roztacza się piękna panorama na zamek, dalej na Karkonosze, Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie i całą Kotlinę Jeleniogórską. Az nie chce mi się schodzić z wieży. Potem siedzę i odpoczywam na dziedzińcu, RCB atakuje mnie SMS-ami z ostrzeżeniami o gwałtownych burzach. Co prawda jest gorąco, kręci się trochę ciemnych chmur, ale na burzę na razie nie wygląda.































Pora opuścić Chojnik, gdzie spędziłem półtorej godziny. Schodzę po brukowanej drodze czerwonym szlakiem, a następnie odbijam na czarny do Zbójeckich Skał. Zaglądam jeszcze do Jaskini Dziurawy Kamień, ma ona długość 20 m. Stąd pozostaje mi zejście do Sobieszowa (część Jeleniej Góry), ostatnia przerwa w sklepie na lody i podążam na dworzec PKP Jelenia Góra Sobieszów. Tutaj moja czterodniowa piesza wędrówka po Karkonoszach dobiega końca…












Wsiadam w pociąg, który wiezie mnie do Wrocławia, po drodze rzeczywiście przejeżdżam przez burzę i leje solidnie. We Wrocławiu wsiadam w opóźnionego już pośpiecha, który po drodze nabija jeszcze opóźnienie, wysiadam w Opolu i z mojego pół godziny zapasu robi się 6 minut. Lecę na łeb na szyję z PKP na tymczasowy PKS… zdążyłem wsiadam w autobus, którego jestem jedynym pasażerem. O 23 docieram do domu.


Dystans dnia: 24 km

I tak zakończyła się moja 4 dniowa wędrówka przez Karkonosze. Pasmo zupełnie inne niż pozostałe części Sudetów mające w sobie krajobraz alpejski gór wysokich. Udało się nam odwiedzić sporo urokliwych miejsc z zachwycającymi panoramami, także te po stronie czeskiej, w których wcześniej zupełnie nie znałem. Moim topem w Karkonoszach pozostają Śnieżne Kotły, które teraz dodatkowo udało się zobaczyć także od dołu, ponadto Samotnia i kocioł Małego Stawu. Do tego grona dołączyły po tym wyjeździe także Panczawski Wodospad i Łabski Kocioł oraz Kozie Grzbiety, które zrobiły na mnie duże wrażenie. 😍 Naszemu wypadowi towarzyszyła można powiedzieć idealna pogoda. Przez te 4 dni padało jedynie pierwszego przez chwilę, a deszcz dał nam jeszcze lepszych efektów w postaci parujących gór. Potem było już tylko słonecznie, bezwietrznie i soczyście zielono. 😊A co z tłumami? No właśnie nic bo mimo początku letniego sezonu, weekendu wędrowaliśmy jakoś tak, że nie spotykaliśmy wcale wielu turystów. Nawet schroniska i Śnieżka, które bywają bardzo zatłoczone były spokojne.😋 Da się więc ciągle jeszcze być w Karkonoszach i maszerować spokojnie. Karkonoszami zachwyciłem się 3 lata temu przechodząc cały Główny Szlak Sudecki, teraz ponownie i wiem że znów za jakiś czas tu wrócę powędrować, najlepiej w wariancie z dużym plecakiem. Podczas naszej 4 dniowej wędrówki pokonaliśmy łącznie 109 km i przewyższeń: 3623 m w górę, 3978 m w dół.   😁

KONIEC


RELACJA DZIEŃ 1: LINK
RELACJA DZIEŃ 2: LINK
RELACJA DZIEŃ 3: LINK

2 komentarze:

  1. Ostatni dzień taki inny niż standardowe trasy po Karkonoszach. Kaskady Myi oraz wodospad Podgórnej na mnie zrobiły duże wrażenie. Bardziej mi się podobały niż np. taki Kamieńczyk. Ale może to też dlatego, że nie są tak obudowane dla zwiedzających.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym dniu chodziło o to, żeby dotrzeć bo stacji PKP na pociąg, a nie powtarzać Szrenicy, na której byliśmy 1 dnia. Ale wyszedł fajny fragment, taki mniej znany. Mi bardzo spodobał się Wodospad Podgórnej, a Kamieńczyk to szczerze do końca nie wiem jak wygląda bo przechodziłem koło niego w ciemnościach gdy robiłem GSS, a trochę się nam już śpieszyło do schroniska na Hali Szrenickiej :D

      Usuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger