Zielona wiosna z plecakiem w Beskidzie Żywieckim (2): Mała Rycerzowa i Młada Hora

Zielona wiosna z plecakiem w Beskidzie Żywieckim (2): Mała Rycerzowa i Młada Hora
18-19 maja 2022
Relacja z wędrówki dzień 1: TUTAJ

W maju dni są już bardzo długie, a wschody słońca wczesne, więc nie była to długa noc bo z bacówki na zewnątrz wychodzę już o 4:30. Do wschodu jest jeszcze troszkę czasu, jednak niebo pięknie już poczerwieniało. Jest bardzo dobra przejrzystość powietrza, ostre jak żyletki niebieskie granie Tatr piętrzą się powyżej bacówki, zieleniejące lasy i trawa na hali plus czerwony horyzont daje piękny efekt. Z każdą minutą kolor nieba zmienia się z czerwonego w coraz bardziej pomarańczowy, w końcu pomiędzy Pilskiem a Babią Górą wychodzi słońce. Z każdą minutą idzie w gorę oświetlając mokrą od rosy dopiero zieleniejącą halę i niewielkie płaty śniegu, które zalegają jeszcze w dołach. Z drugiej strony od zachodu nad górną częścią hali na błękitnym niebie schodzi za horyzont księżyc. Kolejny wiosenny dzień się rozpoczął, w oddali z lasów wydobywają się ptasie śpiewy, poza tym cisza. Pięknie, tak mógłby wyglądać mój każdy poranek!😍 Podziwiam krajobraz i kręcę się po hali w poszukiwaniu różnych kadrów. Towarzyszy mi Jacek poznany dzień wcześniej wieczorem w schronisku i miejscowy pies Reksio, który chętnie pozuje do zdjęć na te gór.




























Mija nam tak chyba dobra godzina. Potem wracamy do schroniska. Śniadanie z plecakowych zapasów i kilka herbatek to już rytuał. 😁
Drewniany budynek bacówki w stylu podhalańskim powstał w 1975 r. Idea tego typu schronisk górskich zrodziła się na początku lat 70. XX w. jej twórcą był Edward Moskała. Bacówki miały być niewielkimi drewnianymi obiektami zapewniającymi skromny nocleg i podstawowe wyżywienie doświadczonym turystom wędrującym po górach. W ciągu kilku lat w polskich górach powstało 14 takich obiektów: 12 w Beskidach i 2 w Sudetach.










Dziś mi się zupełnie nie śpieszy bo do przejścia mam niewiele kilometrów a czasu dość sporo zatem schronisko na Hali Rycerzowej opuszczam po godz 10. Żegnając się z kolegą Jackiem, który idzie tą samą trasą co ja dzień wcześniej i jest szansa że spotkamy się jeszcze w pociągu powrotnym. Ja na dziś zaplanowałem sobie przejście do Rycerki tzw., czerwonym szlakiem Worka Raczańskiego: 2 lata temu wędrowałem tym szlakiem od Soli przez Wielką Raczę na Halę Rycerzową, wtedy kolejnego dnia dalej poszedłem na Soblówkę, Krawców Wierch i Rysiankę. Dziś zatem będzie okazja dokończyć ten szlak. 😉 Zaczynam więc od wspinaczki na Małą Rycerzową (1207 m) a tam znów wita mnie wielka widokowa hala! Znów roztacza się stąd piękna panorama, widać też szczyty Małej Fatry jeszcze ze śniegiem. Widoczność jednak już zdążyła się pogorszyć bo Tatry są za lekką mgiełką, nie ma też już ciszy, bo dość mocno hula wiatr, dość chłodny. Na hali znajduje się bacówka, jedno z pomieszczeń jest otwarte, więc można robić tu nockę. Chwilę tu przysiadam i podziwiam krajobrazy.















Potem nogi niosą mnie dalej, idę lasem, gdzie w zacienionych miejscach leży jeszcze śnieg, w tych słonecznych już zielono, a przy bagienkach błyszczą żółte kaczeńce. Mijam tylko dwóch pilarzy i jednego turystę, kamienistą drogą bardzo stromo schodzę przed sobą mając potężną sylwetkę Muńcola, tam byłem wczoraj. Jestem w niewielkim przysiółku Młada Hora, a na powitanie wychodzi mi koń, który spaceruje sobie pomiędzy domami. Dopiero tworząc relację dowiedziałem się, że do 2011 r. istniało tu nawet schronisko turystyczne „Chyz u Bacy PTT” w drewnianym budynku dawnej szkoły podstawowej.😮 Przechodząc nie miałem tej świadomości, więc nie zwracałem uwagi, budynek jeszcze istnieje? Ktoś pamięta te schronisko jak działało, nocował tam? Zaglądam za to do drewnianej kaplicy św. Piotra, jest otwarta, a miejscowi sprzątają wokół niej. Wnętrzne daje przyjemny chłód i zapach starego konserwowanego drewna, chwilkę tu odpoczywam.










Potem ruszam w górę Mładej Hory mijając kolejne stare drewniane domy, niektóre opuszczone i bliskie swojego końca, jest też kapliczka i charakterystyczne dla Beskidów drewniane studzienki. Szlak przez chwilę biegnie pośród soczyście zielonych buków, a następnie wyprowadza mnie na zarastającą przecinkę z widokiem po Beskid Śląski. Później wędruje przez las z tysiącami mrówek i mrowisk oraz kałużami pełnymi kijanek. Na jednej z przecinek po dawnym wyciągu narciarskim zarządzam sobie przerwę. Wyleguję się w trasie, zjadam kanapki, czill. 😁











W końcu zarzucam klamota bo godzina odjazdu pociągu coraz bliższa. Przechodzę przez Urówkę czyli… Karpacką Strefę Mocy (na tablicy wyjaśnienie co to), dalej Hutyrów (744 m). Z zielonych polan otwierają się już widoki w dolinę, słychać jadący pociąg, auta, widać kościół w Rajczy. Cywilizacja coraz bliżej. W końcu jestem w Rycerce, okropnie tutaj gorąco się zrobiło, chyba pierwsze spotkanie z upałem w tym roku. Docieram na przystanek kolejowy w Rycerce, tu moja beskidzka wędrówka się kończy wraz z czerwoną kropką szlaku przez Worek Raczański. Dziś na liczniku zaledwie 14 km.








Potem wsiadam w pociąg powrotny i Beskidy oglądam już tylko przez szybę, jadę na Katowice, spotykam też Jacka, którego poznałem dzień wcześniej w schronisku. Później dosiada się też inny pasażer, a rozmowa schodzi na tematy górskie, okazuje się przewodnikiem sudeckim, kojarzącym Góry Opawskie z moją stroną… potem przyznaję się, że to moja twórczość. 😂 Później w Katowicach przesiadka na tradycyjnie spóźniony pośpieszny do Opola. W Opolu mam półtorej godziny czasu to kręcę się po mieście i nad Odrą. Potem wsiadam w PKS-a, półtorej godziny i jestem w domu.

MAPKA:

Dwudniówka z plecakiem w Beskidzie Żywieckim dobiegła końca. Przez te dwa dni przeszedłem zaledwie 36 km, a więc jak na moje możliwości niewiele, było więc bardzo spokojnie, chyba więcej odpoczywałem jak chodziłem. Ale bardzo dobrze, bo soczyście zielony Żywiecki jest piękny i zrobił na mnie wrażenie, szczególnie ta hala na Muńcole z białymi jeszcze wierzchołkami Tatr. Trzeba było więc sporo czasu żeby chłonąć te widoki.😊  Do tej pory nie licząc wycieczki tydzień wcześniej Beskidy odwiedzałem zawsze latem lub jesienią, gdy hale były już żółte, teraz była okazja zobaczyć je w pięknej wiosennej odsłonie. Dopisało więc wszystko… no prawie bo wracając uświadomiłem sobie, że to za krótko, że w zasadzie mogłem zostać jeszcze jeden dzień i nasycać oczy widokiem. No trudno, wiosna za rok, a w Żywiecki wróciłem z plecakiem dwa miesiące później, ale o tym za jakiś czas…  😁    

5 komentarzy:

  1. Ha i Ciebie dopadł SKS, skoro zaczynasz mniej kilometrów walić ;)
    Ja tą trasą wracałem, na pociąg, zarazem to była moja pierwsza relacja na forum GS. To był 2009rok, już wtedy to schronisko działało podobno na zasadzie jak się opiekunowi chciało (z info na wiki podają, że zakończyło swoją działalność w 2011tym roku). Masz je chyba nawet na zdjęciu, to ta rozpadająca się chata, druga za kapliczką - ale nie jestem tego pewny, byłem tam 13 lat temu...
    Ja schodząc do Rycerki, widziałem jak odjeżdżał pociąg, na kolejny musiałem dwie godziny czekać. A najśmieszniejsze było jak zadzwoniłem na infolinię PKP dowiedzieć się, o której jest kolejny pociąg, bo na stacji rozkładu nie było. Z moim francuskim 'R' nie umiałem się dogadać z facetem, dopiero jak go poprosiłem o listę stacji licząc od Zwardonia, mówiąc że o tą stację chodzi jak wymienił tą Rycerkę, to się dogadaliśmy. Wtedy się wkurzałem, dziś mam wielki uśmiech na to wspomnienie. To zaraz był koniec jednej z nielicznych kilkudniowych wycieczek górskich, tylko ja zacząłem od Milówki, Boraczej, Krawców potem przez Oszast na Rycerzową i to samo zejście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem czy to SKS? Nadal chodzę dość sporo, tyle że coraz wolniej bo więcej czasu poświęcam na zdjęcia czy odpoczynki i podziwianie widoków. 😁
      Co do schroniska to wertując internet przeczytałem, że znajdowało się obok kaplicy, a chata z mojego zdjęcia była wyżej. I są jeszcze na googlu opinie sprzed kilku lat, że niby czasem działało
      Czyli z Rycerką masz śmieszne wspomnienia, a co do Twojej pierwszej relacji to z ciekawości przeczytałem ją u Ciebie na blogu jak sobie wędrowałeś te 13 lat temu. 😉

      Usuń
    2. To podobna, ja mam tylko takie, strasznie kiepskie zdjęcie https://photos.app.goo.gl/93t12LhqmzLsbpzv8
      z SKS żartuje.

      Usuń
  2. Te "schronisko" było bardzo dziwne. Właściciel był mocno nawiedzony, a z wiekiem to na oko oceniał kogo w ogóle wpuścić do chaty. Mnie się kiedyś udało tam napić wody, ale wiele osób odbiło się od zamkniętych drzwi, mimo, że w środku na pewno ktoś był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, taka ciekawostka. A w Internecie jeszcze wiszą opinie, i przeważają, że było klimatycznym miejscem wartym powrotu, opinie są więc rożne ;)

      Usuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger