XIX Prudnicki Maraton Pieszy

XIX Prudnicki Maraton Pieszy
11 września 2021 r.

Pierwsze edycje rajdu odbyły się już w latach 1987-1989 r. od tego czasu z dłuższą przerwą, trwającą kilkanaście lat (ponownie od 2006 r.) wędrowcy przemierzają szlaki Gór Opawskich, czeskich Jeseników a czasem i Gór Rychlebskich podczas Prudnickiego Maratonu Pieszego, który od początku organizowany jest przez PTTK Prudnik. Idea rajdu od zawsze jest niezmienna i polega na pokonaniu pieszo wybranej trasy z punktami kontrolnymi w tym roku o długościach: 12, 22, 27 km w Lesie Prudnickim oraz koronnej 50 km, zmiennej z każdą edycją by nie było nudno😀. W tym roku na trasie 50 km powrócono po roku przerwy do idei, że uczestnicy wywożeni są autobusami w czeskie góry i stamtąd pieszo wracają do Prudnika. Dlatego w tym roku ruszyliśmy ze Sławniowic koło Głuchołaz i przez czeskie Góry Rychlebskie, a następnie Góry Opawskie wędrowaliśmy do Prudnika

Przebieg trasy w 2021 r. był następujący: Sławniowice - Velké Kunětice - Supikovice - Jaskinie na Špičáku - Písečna - Chebzi - Rejviz - Horní Údolí - Příčny Vrch - Sanktuarium Maria Hilf - Zlate Hory - Biskupia Kopa - Srebrna Kopa - Przełęcz pod Zamkową Górą - Wieszczyna - Długota - Sanktuarium św. Józefa – Prudnik (łowisko „U Pietruchy”)

Prudnicki Maraton Pieszy to dla mnie impreza sentymentalna gdyż tutaj stawiałem pierwsze kroki w poważniejszych wędrówkach górskich. To właśnie tutaj rodziła się moja pasja do Gór Opawskich wędrówek i gór w ogóle! 😍 Zaczynałem jako 10-latek w 2008 r. od trasy 20 km zachwycając się okolicami Prudnika. Dwa lata później podniosłem poprzeczkę wybrałem 50 km i tak zostało do dziś. To już 14 lat wędrówek trasami PMP! 😊


(fot. Andrzej Dereń)


Tuż po godzinie 5 po zapisaniu się ruszamy autobusami z dworca PKS w Prudniku na start do Sławniowic koło Głuchołaz. Na miejscu tuż przy granicy państwa jesteśmy o godz 6. Krótka przemowa organizatorów, wspólne pamiątkowe zdjęcie i ruszamy w trasę! Od razu wkraczamy do Czech i miejscowości Velké Kunětice. Robi się już jasno, wędrujemy przez wieś asfaltową drogą, a gdy wchodzimy na czerwony szlak i mokre od porannej rosy łąki zza horyzontu wstaje słońce.





 Wędrujemy pośród łąk, pastwisk mieniących się w porannych ciepłych promieniach słońca. Mamy też widok na Góry Opawskie m.in. Biskupią Kopę czy Příčny Vrch, tam dziś będziemy potem wędrować. Przechodzimy przez Supikovice z dominującą wieżą kościoła św. Jadwigi. Tuż za miejscowością znajduje się okazały zabytkowy piec wapienniczy zbudowany w 1856 r. o wysokości 14 m. Okolica ta bogata jest w liczne kamieniołomy i piece po wydobyciu wapienia, marmuru i granitu.

















(fot. Andrzej Dereń)

 Zmieniamy kolor szlaku na zielony idąc dalej wzdłuż pastwisk. Na jednym z nich duże stado bydła bacznie przypatruje się uczestnikom maratonu i pozuje do zdjęć. Na PMP zawsze można spotkać krowy na szlaku! Krótkie chaszczowanie, przejście przez las i schodzimy w okolicy wejścia do Jaskiń na Špičáku. To jaskinie krasowa w skałach wapiennych są ciekawą atrakcją turystyczną udostępnioną do zwiedzania (bilety). Ma długość około 400 m. Wnętrze znane jest już od średniowiecza, służyło jako kryjówki przed wojnami oraz jako kaplica. Oprócz rzeźby krasowej w jaskiniach znajdują się liczne napisy i malowidła.









 Niebieskim szlakiem schodzimy do Písečnej, tutaj za kościołem św. Jana Chrzciciela przekraczamy Białą Głuchołaską stanowiącą granicę Gór Rychlebskich i Gór Opawskich, od teraz do końca będziemy już w tym drugim paśmie. Podążamy w górę przez wieś kierując się do wsi Chebzi, wkraczamy w masyw Zlatego Chlumu. To ostatni fragment szlaku w tym masywie, którym jeszcze nigdy nie szedłem.




 Od źródeł Javornej zmieniamy kolor na żółty i dalej pniemy się w górę do Rejvizu, las powoli zaczyna zmieniać kolory na jesienne... To urokliwie położona na wys. ok 760 m górska wieś rozciągająca się na płaskim grzbiecie z drewnianą zabudową, będąca jedną z najwyżej położonych miejscowości w Sudetach. Tutaj dziś znajduje się I punkt kontrolny. Krótka przerwa na kanapkę i ruszamy w drogę.





Idziemy przez Rejviz, następnie niebieskim szlakiem odbijamy do Starego Rejvizu i przez świerkowy las, dalej widokowe łąki schodzimy w głęboką dolinę potoku Olesnice. Jesteśmy w Horní Údoli, dawnej wsi górniczej z dominującą bryłą pięknego kamiennego kościoła św. Jana Chrzciciela.
















 Dość szybko opuszczamy miejscowość i rozpoczynamy strome podejście - wkraczamy w masyw Příčnego Vrchu. Po chwili mijamy będącą obecnie w odbudowie kaplicę św. Anny. To miejsce dawnego zespołu kaplic górniczych, mających tradycję od średniowiecza. Niegdyś modlili się tutaj górnicy udający się do ciężkiej pracy w pobliskich kopalniach złota. Na przestrzeni wieków miejsce te stawało się coraz bardziej znanym miejscem pielgrzymkowym. Po II wojnie światowej reżim komunistyczny doprowadził do ruiny to miejsce, mniejsze kapliczki zostały zburzone. Największa popadła w ruinę, dopiero w 2016 r. uporządkowano teren i rozpoczęto odbudowę. Kaplica zyskała nowy szklany dach, odbudowa jeszcze trwa. Docelowo ma być miejscem religijno-wystawowo-kulturowym.



 Dalej wspinamy się niebieskim szlakiem, mijamy stare wyrobiska i zapadliska po średniowiecznych kopalniach złota – Starohori oraz pomnik św. Rocha postawiony w 1848 r. jako wotum dziękczynne za ustanie zarazy kartoflanej, przyczyniającej się do wielkiego głodu ludności Horní Údolí. Za nami ze świeżych wycinek lasu świerkowego zeżartego przez kornika roztacza się rozległa panorama na Jeseniki.






 Tylko przecinamy płaski grzbiet Příčnego Vrchu będący najwyższym szczytem Gór Opawskich i jednocześnie najwyższym punktem dzisiejszej trasy i teraz schodzimy przeciwległym stokiem. Przed sobą mamy ładną panoramę na Biskupią Kopę i Vetrną oraz Zlate Hory. Przy sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych II punkt kontrolny. Tutaj robimy dłuższą przerwę. Organizatorzy przygotowali tutaj coś do przekąszenia: czekoladki i rogaliki, jest też tajemniczy „eliksir na odciski”😄, są nawet mini gadżety: długopisy, smycze i ładowarki samochodowe. W pobliskim sanktuarium odbywa się akurat prymicyjna msza święta, uczestnicy którzy zeszli do kościoła napełnić butelki z wodą ze źródła częstowani są przez Czechów winem i ciastem.😁



(fot. Andrzej Dereń)



 W końcu ruszamy dalej, teraz żółtym szlakiem z drogą krzyżową schodzimy do Zlatych Hor. W miasteczku na rynku wybieramy zielony szlak.






 Czeka nas teraz najtrudniejsze podejście na trasie – na Biskupią Kopę a jakże! Mając już około 30 km w nogach pokonuję się tutaj niemal 500 m w górę na dystansie 3 km. Podejście wyciska poty, w ruch idzie woda, niektórzy mają tu duży kryzys na trasie. Mi podejście idzie całkiem sprawnie, idę szybko by najgorsze mieć za sobą i posiedzieć dłużej na szczycie. Po drodze ze Zlatych Hor mijamy dużą barokową kaplicę św. Rocha z 1661 r. postawioną jako wotum dziękczynne po ustaniu zarazy będącą jednocześnie świadkiem potężnych bitew prusko-austriackich z 1759 i 1779 r. w tym miejscu zakończonych porażką Prusaków. Wyżej zaś wystają pokaźne skały zwane Mnichův kámen. Na szczycie Biskupiej Kopy pod kamienną wieżą z 1898 r. robimy tradycyjną długą przerwę na odpoczynek i piwo. Po wysiłku się należy! 😛








 Czas ruszać dalej, teraz będziemy poruszać się już polskimi szlakami. Wybieramy czerwony Główny Szlak Sudecki schodzimy z Biskupiej i podchodzimy na Srebrną Kopę (785 m) – „opawską połoninę „ z widokami.







 Następnie strome zejście na Przełęcz pod Zamkową Górą i podążamy niebieskim szlakiem przez Las Rosenau do Wieszczyny.






 Z tej wioseczki ostatnie tak strome na trasie choć krótkie podejście na Długotę i zejście do Dębowca. Jeszcze Kobylica z pomnikiem Eichendorffa, Kozia Góra i schodzimy na metę do Prudnika, która w tym roku po raz kolejny znajduje się na Łowisku „U Pietruchy” przy ul. Łuczniczej.





Na mecie zjawiam się po 52 km wędrówki w czasie 12 h i 20 min. To znacznie gorzej niż w poprzednim roku, ba to chyba rekordowo najdłuższy czas w historii moich 12 startów na 50 km na PMP.😂 A pomyśleć że jeszcze parę lat temu wykręcałem czasy na poziomie 8-9 h (tyle w ile w tym roku pierwszy uczestnik dotarł na metę). Kondycja mi raczej nie spada, teraz po prostu mi się nie chce „lecieć”, idę nieco wolniej, więcej siedzę, gadam z ludźmi, odpoczywam, robię zdjęcia delektuje się trasą. 😛

Kolejna świetna 19 edycja Prudnickiego Maratonu Pieszego przeszła do historii. Impreza wraz z Rajdem Prudnik - Pradziad to już stała pozycja w moim kalendarzu wycieczek, na której zawsze spotka się znajome twarze, poznaje nowych ludzi i czerpie radość z wędrówki.😊 Dopisała także pogoda, jak na wrzesień wysokie temperatury, czasem na podejściach wyciskały poty. Jak zawsze organizatorzy zadbali by impreza była na najwyższym poziomie, wędrówka była czystą przyjemnością a uczestnicy wędrowali odcinkami szlaków do tej pory jeszcze nieznanymi dla piechurów PMP.



Idealna pogoda do wędrówek sprawiła, że w tym roku został pobity rekord frekwencji z poprzedniego roku. Tym razem łącznie na wszystkie trasy ruszyło aż 624 uczestników: 399 osób - 10 km, 71 osoby - 22 km, 50 osoby – 27 km oraz koronna 50 km – 104 osób.

Trasę 50 km ukończyło ? uczestników, ? osób nie udało się ukończyć wędrówki.

Przy organizacji Prudnickiego Maratonu Pieszego pracowały 24 osoby – członkowie PTTK Prudnik

Portal "Góry Opawskie" od kilku lat sprawuje patronat nad PMP.

MOJA PEŁNA GALERIA FOTOGRAFII: LINK
GALERIA FOTOGRAFII TYGODNIKA PRUDNICKIEGO: 
FILM UCZESTNICZKI PMP: LINK

Do zobaczenia za rok! 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Góry Opawskie , Blogger