Góry Rychlebskie/Bialskie: Smrk, Kowadło i Dolina Białej Lądeckiej


Góry Rychlebskie/Bialskie: Smrk, Kowadło i Dolina Białej Lądeckiej
 6 stycznia 2018 r.

Inaczej niż od wielu lat ten rok rozpoczynam zamiast w Górach Opawskich od Biskupiej Kopy to w Górach Rychlebskich. Na pierwszą wycieczkę w tym roku wybieramy Smrk i okolice.

Obrazek


W 4 osobowej ekipie jedziemy do Petříkova, im bliżej jesteśmy gór tym jest coraz więcej mgły i mokrego śniegu. Z tej górskiej wioseczki bardzo nastawionej na narciarstwo bo działa tu wiele wyciągów wyruszamy po godz 8. Wybieramy niebieski szlak, którym doliną potoku dość stromo wspinamy się na Smrk. Widoczność sięga kilku metrów, jest tutaj już gruba warstwa mokrego śniegu. Na Smrku czyli najwyższym szczycie Gór Rychlebskich spędzamy krótką chwilę wpisując się do dość popularnych w Czechach zeszytów pobytu, Czesi zwą je Vrcholovą knizką.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz zmieniamy kolor szlaku na zielony i rozpoczynamy strome zejście do doliny Stříbrnego Potoku. Nieprzetarty szlak, głęboko zapadamy się w mokrym śniegu, podwijają mi się spodnie, przeskakujemy przez strumień to sprawia że po zaledwie kilku kilometrach trasy mam w butach już jezioro.. W głębokiej i cichej dolinie Stříbrnego Potoku śniegu nie ma wcale, za to jest błoto, spotykamy tutaj samotną turystkę. Trochę niżej znajduje się drewniany domek z miejscem odpoczynku ale jaki! W środku przedsionka kilka stołów, trochę drewna i kominek. Nad wejściem zamontowano plandeki , gdy chcemy w nim np. zanocować opuszczamy je, zapalamy w kominku i mamy ciepło. Idealne miejsce na biwak! Na forum komuś się przyda Za przedsionkiem jest część z drzwiami i oknami, ale zamknięta. Tablica w domku informuje, że w pobliżu podczas II wojny światowej znajdował się obóz pracy. 

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrujemy dalej w dół strumienia, dolinę opuszczamy niebieskim szlakiem, którym bardzo stromo pniemy się do źródła Peklo, tutaj też robimy wpis do zeszytu. Dalej docieramy do granicy i już w śniegu wchodzimy na Kowadło (989 m), szczyt ten należy do Korony Gór Polski, choć w rzeczywistości nie jest najwyższą górą Gór Złotych. Odpoczywamy tutaj na skałkach, przez wierzchołek przewija się kilka osób.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Kowadła stromo schodzimy do Bielic malowniczo położonej malutkiej wsi "na końcu świata" w dolinie Białej Lądeckiej, z barwną historią lat 80. XX w. kiedy to wieś stała się miejscem konspiracyjnym polskich i czechosłowackich opozycjonistów. Wypogadza się, wychodzi słońce. Jesteśmy w Górach Bialskich, które zwane są "Sudeckimi Bieszczadami", podoba mi się tutaj. W Bialskich byłem do tej pory 2 razy na Czernicy. 

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrujemy teraz nowym niebieskim szlakiem w górę malowniczej Doliny Białej Lądeckiej, mijamy kilka stawów i resztek kamiennych fundamentów. Przy kamiennym krzyżu z tablicy w miejscu drewnianej kaplicy św. Anny dowiaduje się, że do 1945 r. istniała tutaj wieś – przysiółek Nowe Bielice powstała w 1792 r. gdy 6 parceli zasiedlili Czesi. Na początku XX w. w 19 domach mieszkało około 80 osób. Po II wojnie wysiedlono ludność i już nie zasiedlono wsi Polakami. WOP zburzył domy oraz kaplicę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej podążamy kilka kilometrów w górę wzdłuż Białej Lądeckiej, spotykamy kilka bałwanów i sporo narciarzy, śniegu jest znów dużo. W okolicy chaty Paprsek są już przygotowane ratrakami trasy dla narciarzy biegowych, jest ich tu sporo, spotykamy nawet kilku znajomych z Prudnika.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do Paprsku nie idziemy, bo jest już późno, wybieramy czerwony szlak schodzący do Petříkova. No i teraz czeka nas najpięknieszy spektakl podczas dzisiejszej wyprawy, coś co w górach kocham najbardziej – Inwersja! Z wyrębu obserwujemy niesamowite zjawisko inwersyjnego morza chmur podświetlonego czerwoną barwą promieni zachodzącego słońca. Z chmur wyłaniają się niczym wyspy wierzchołki szczytów Jeseników, Hanusovickiej Vrchoviny i Masywu Śnieżnika. Coś pięknego! Oczywiście nie mogę oderwać oka i obiektywu aparatu Czerwony szlak wiedzie nas w dół do Petříkova, gdzie kończymy wędrówkę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podsumowując wyprawa bardzo udana. Choć z początku mgła i dużą ilość mokrego śniegu, w którym się zapadałem nie była zbyt przyjemna, to dla inwersji na koniec wato wędrować po górach nawet w "beznadziejną pogodę". W Góry Bialskie mam zamiar niebawem wrócić!

1 komentarz:

Copyright © Góry Opawskie , Blogger