VI Rajd Prudnik - Pradziad

VI RAJD PRUDNIK - PRADZIAD
6 sierpnia 2016
Nasz patronat
(fot. Andrzej Dereń)

Rajd Prudnik - Pradziad to ultramaraton, bo tak można go już nazwać, organizowany przez PTTK Prudnik, który polega na pokonaniu 60 km trasy z Prudnika (270 m) na najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich Pradziada (1491 m) podczas jednodniowej wyprawy przez Góry Opawskie i Jeseniky. Uczestnicy pokonują przewyższenia rzędu 4500 m zaliczając po drodze wiele szczytów. Mają na to maksymalnie 15 h. Pomysłodawcą rajdu jest Andrzej Dereń, który wraz z Romanem Gwoździem są komandorami imprezy. Od kameralnej imprezy z 20 uczestnikami z każdą edycją staje się coraz popularniejsza. W tym roku na trasę wyruszyło aż 126 osób! Dla urozmaicenia co roku trasa jest nieco modyfikowana. Od początku istnienia rajdu biorę w nim udział ! 

RELACJA:
O godz: 5:00 stawiamy się na starcie w prudnickim parku obok altany. Jest jeszcze ciemno, mokro po nocnych opadach deszczu. Mimo dużej ilości uczestników rejestracja przebiega bardzo sprawnie. O godz: 5:10 gotowi do drogi ruszamy! Wędrujemy czerwonym szlakiem przez park, wychodzimy z miasta asfaltówką i wspinamy się na Kozią Górę, gdzieś tutaj spotyka nas wschód słońca, jednak zachmurzenie nie pozwala nam obejrzeć tego zjawiska. Mijam Sanktuarium św. Józefa i już zawracam sporą grupę, która zeszła ze szlaku. Kieruje ich raz jeszcze, proszą abym, nie uciekał im do przodu. Ja jednak przyspieszam tempo wyprzedzając sporo osób, które wyszły wcześniej. Zdobywam Kobylicę (sprawdzając malowane dzień wcześniej przeze mnie znaki szlaku) , następnie przez Dębowiec i Długotę docieram do Wieszczyny.










Tutaj zmiana koloru szlaku na niebieski, którym wędrujemy wzdłuż granicy przez Las Rosenau, wykoszoną przez komandora Romana ścieżką na Przełęcz pod Zamkową Górą. Z tego miejsca żółtym ze smutnym widokiem wycinanego lasu na Przełęcz Mokra, a z niej stromym podejściem atakuję Biskupią Kopę. Przy Krzyżu Pojednania decyduje się odbić na szczyt, na którym ok. 15 min. przerwy na jedzenie.


Z Kopy wkraczamy już na teren Czech. Schodzę na przełęcz Petrovy Boudy. Z niej kolejne strome podejście na Větrną żółtym szlakiem. Następnie grzbietem schodzimy do źródeł Osobłogi, miejsca w którym możemy nabrać wody na dalszą wędrówkę. Tutaj chwila przerwy. Spora grupa osób popełnia błąd nawigacyjny wspinając się w kierunku Solnej Hory. Ruszamy dalej asfaltówką z zielonym szlakiem. To odcinek z pięknymi widokami z łąk górskich, to właśnie w tym miejscu można po raz pierwszy zobaczyć cel - szczyt Pradziada, który za ok 35 km. Niestety w tym roku schował się w chmurach. Schodzimy do Heřmanovic. We wsi niespodzianka Roman Gwóźdź przygotował punkt kontrolny z poczęstunkiem kawą i herbatą.
Chwila przerwy i ruszamy dalej, żółtym szlakiem przez Sokoli Skały wspinamy się na Ostry, to połowa trasy. Góra Ostry słynie z bardzo dużego zagęszczenia bunkrów. Jednak jak wiemy polityka Czechosłowacji sprawiła, że umocnienia nigdy nie zostały użyte i są w dobrym stanie. Do większości bunkrów można wejść. Z Ostrego niebieskim szlakiem bardzo stromo ( te zejście daje po kolanach!) schodzimy do Vrbna pod Pradziadem. Na chwilę ukazuje się nam Pradziad, wychodzący z chmur. W tym roku "witani" jesteśmy wyciem syren. W ubiegłym roku strzelaniną (myśliwych?).


W miasteczku możliwość posilenia się w sklepach lub w barach. My jednak nie korzystamy z nich i bez zatrzymywania się wychodzimy z miasta pnąc się do góry obok kościoła św. Michała. Maszerujemy teraz dość monotonnym i dłużącym się odcinkiem trasy, ciągle pod górę na Malá Hvězda. Od tego miejsca z góry, zaczyna padać deszcz, ubieramy płaszcze. Na szczęście opady trwają ok 10 min. Schodzimy do Karlovej Studánki, pięknej miejscowości uzdrowiskowej. W pijalni wody robimy krótką przerwę na uzupełnienie wody z charakterystyczną wonią siarkowodoru.
Wychodzimy z miejscowości żółtym szlakiem, wkraczamy do doliny Bilej Opavy. To najpiękniejsza część trasy, ale bardzo trudna, tym bardziej jeśli ma się już 50 parę km w nogach. Na rozdrożu wybieram trudniejszy żółty szlak (choć na początku rajdu myślałem o tym łatwiejszym). Rozpoczynam wspinaczkę po drewnianych mostkach, kładkach i drabinkach wzdłuż pięknych wodospadów Bilej Opavy. Pokonuję skały nadal wyprzedzając ludzi (którzy patrzą na mnie dziwnym wzrokiem, gdyby oni wiedzieli że idę z Prudnika! ).


Wychodzę z doliny. Wtedy dołącza się do mnie Czech. Rozpoczynamy rozmowę, gadamy na wiele tematów, okazuje się, że mamy podobne hobby. Mijamy schronisko Barborka. Tu wychodzimy już na asfalt. Od tego miejsca do celu pozostało już tylko 4 km. Na rozmowie szybko leci czas, nowy znajomy podziwia mnie gdy mówię mu że idę już 60 km z Prudnika. Zawsze dłużący się asfaltowy odcinek tym razem jest krótki.
W końcu docieram do celu ! O godz 16:40 z czasem 11 h 30 min melduje się na szczycie Pradziada . Okazuje się że jestem na 11 miejscu.
To nieco gorzej niż w poprzedniej edycji. W tamtym roku byłem o prawie 30 min szybciej.
Do godz: 20:00 kolejni uczestnicy docierają do mety. a ja tymczasem obchodzę wieżę.


W końcu po 20 podsumowanie rajdu, wręczenie pamiątkowych certyfikatów i toast szampanem. Na VI Rajd Prudnik-Pradziad wyruszyło 126 osób. 101 uczestnikom udało się dotrzeć do mety. Tegoroczna edycja była wyjątkowa, padł rekord frekwencji. Liczba uczestników w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła o 100% !! Jednak impreza jak zawsze bardzo udana. Ileż satysfakcji jest z pokonania trudnej górskiej trasy. Wydawać by się mogło że to niemożliwe podczas jednodniowej pieszej wyprawy a jednak. Organizatorzy połączyli Prudnik z Pradziadem !
W ramach imprezy odbyły się II Mistrzostwa Polski Weterynarzy w Maratonie Górskim.


OTO ZDOBYWCY PRADZIADA !! (fot. Andrzej Dereń)
Po podsumowaniu pamiątkowe grupowe zdjęcie pod wieżą zdobywców Pradziada. A po nim ruszamy w dalszą drogę.... schodzimy do Ovčarny, gdzie czekły na nas 3 powrotne autobusy do Prudnika. 

NAD VI RAJDEM PRUDNIK-PRADZIAD SPRAWUJEMY PATRONAT MEDIALNY
Inni patroni to: Tygodnik Prudnicki oraz www.prudnicka.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Góry Opawskie , Blogger