Na krańcu Sudetów Środkowych czyli Góry Krucze, G. Jastrzębie i Zawory

Na krańcu Sudetów Środkowych czyli Góry Krucze, Góry Jastrzębie i Zawory
14 marca 2020 r.

Pomysł na wyjazd zrodził się u znajomego kilka dni wcześniej. Zaproponował wyjazd w tą część Sudetów, gdzieś „na koniec świata” o której bardzo mało wiem i nigdy mnie tam jeszcze nie było. Najbliżej tych miejsc byłem w 2018 r. przemierzając Główny Szlak Sudecki, no i wirtualnie, od czasu do czasu czytając jakąś relacje z wyprawy w te okolice na forach. Góry Krucze, Góry Jastrzębie i Zawory brzmią ciekawie. Czy tak było? O tym przekonacie się w relacji 😛


Góry Krucze: to pasmo jako zachodnia część Gór Kamiennych położonych w Sudetach Środkowych pomiędzy Bramą Lubawską, Karkonoszami a Górami Stołowymi (G. Jastrzębie i Zawory). Najwyższym szczytem G. Kruczych jest Královecký Špičák (881 m), zaś po polskiej stronie Szeroka (857 m). Pasmo ma nietypowy przebieg dla Sudetów północ-południe a zbudowane jest głównie czerwonego spągowca czyli skał o ciekawej czerwonej barwie.

Z domu wyjeżdżamy o 6, jedziemy dość długo bo do podnóża Gór Kruczych mamy aż 150 km. Zanim jednak dojeżdżamy na miejsce startu zatrzymujemy się na chwilę w dawnym miasteczku Chełmsku Śląskim przy „Dwunastu Apostołach”. 12 drewnianych domków z 1707 r. postawili Cystersi z Krzeszowa. Przeznaczone były dla tkaczy, którzy tu mieszkali i pracowali. Chełmsko Śląskie wówczas bardzo się rozwijało pod względem tkactwa, a miejscowe wyroby trafiały do całej Europy. Domy wybudowano w szeregu, parterowe, podcieniowe budynki, o konstrukcji ryglowej i zrębowej. Zwieńczone dwuspadowym dachem krytym gontem. Dziś mieści się w nich izba tkacka, jeden z domków zwany „Judaszem” spłonął.  




Auto zostawiamy w Okrzeszynie.  To niewielka, górska wieś „na końcu świata”  położona w tzw. "granicznym worku okrzeszyńskim” otoczona z trzech stron Czechami. Dziś to biedna miejscowość, ale kiedyś było trochę inaczej. W XVII w. rozwinęło się tu tkactwo chałupnicze, wydobywano również kamień. Od XIX w. w okolicach wsi istniała kopalnia węgla, doprowadzono tutaj również linię kolejową z Kamiennej Góry. W 1947 r. odnaleziono złoża uranu, w 1951 r. rozpoczęto budowę kopalni pod nadzorem ZSRR. Ostatecznie wydrążono tylko 2 sztolnie, wydobyto 4000 t rudy i przerwano wydobycie z powodów ekonomicznych. W 1959 r. zlikwidowano linię kolejową do Kamiennej Góry, od tego czasu miejscowość podupadła. Ruszamy z jednego z przystanków PKS we wsi, na końcu tuż przy granicy stoi zniszczony renesansowo-barokowy kościół cmentarny św. Michała Archanioła z 1580 r.  pierwotnie zbudowany przez Cystersów z Krzeszowa - 1352 r. Świątynia do czasu powstania drugiego większego kościoła pełniła funkcję kościoła parafialnego, później cmentarnego do 1945 r. Po tej dacie popada w ruinę, nieczynny jest też okoliczny cmentarz.





 Za wsią wchodzimy na zielony szlak graniczny, którym będziemy wędrować dłużej. Sudecki zielony szlak graniczy to trasa o długości ok. 100 km od Słonecznika w Karkonoszach do Tłumaczowa. Jeszcze jeden sudecki graniczny szlak ma przebieg Niemojów-Bardo, także o długości ok 100 km. Dość stromo wspinamy się wzdłuż granicy, często oznaczonej naturalnymi słupkami granicznymi wykutymi w skałach, mijamy też sporo okazałych „czerwonych” skał z widokiem np. Krausova vyhlídka w kierunku południowym w dolinę i na Góry Jastrzębie, jest też ciekawa wiata a w jednej ze skał dość głęboka jaskinia, ale nie sprawdzałem gdzie się kończy. 😋 Zdobywamy Jański Wierch (697 m) będący najwyższym szczytem po polskiej stronie Gór Jastrzębich, zaliczany jest także do Diademu Polskich Gór. Ze szczytu widok na okolicę, między drzewami i śmigłami wiatraków pokazują się Karkonosze.


















 Schodzimy z Jańskiego Wierchu, wychodzimy na łąki, przekraczamy bagno, wchodzimy w Góry Krucze. Teraz przez kilka km wędrujemy przez szare jeszcze o tej porze roku łąki, po lewej pięknie ośnieżone Karkonosze, wokół nie widać żadnych zabudowań… dziko, cisza, szumi tylko potok, który przekraczamy nadgryzionym przez czas kamiennym mostkiem.











 Gdy wchodzimy w las rozpoczynamy dość strome podejście po kamienistej ścieżce na Bogorię. Dalej ciągle lasem, spotykamy pierwszego dziś turystę i pierwsze płaty śniegu. W pewnym momencie zmieniany na jakiś czas kolor szlaku na niebieski, idziemy na stronę czeską, dość stromo wspinamy się na stożkowaty Královecký Špičák (881 m) będący najwyższym szczytem Gór Kruczych (czes. Vrani hory).  Znajduje się tutaj maszt przekaźnikowy i stare zniszczone już startowisko dla paralotniarzy. Postanawiamy tutaj odpocząć, siadamy na starym podeście, jemy kanapki i podziwiamy widok na Wyżynę Broumowską i ośnieżone jeszcze Karkonosze. Jest pięknie! Zabawiamy tutaj dość długo, po szczycie kręci się duży pies Czechów, którzy robią ognisko.












 W końcu jednak musimy ruszać dalej, żółtym szlakiem wracamy na Przełęcz Wiązową i ponownie na zielony szlak graniczny. Stąd wspinamy się na Szeroką (857 m) najwyższą w polskich Górach Kruczych również zaliczaną do Diademu Polskich Gór. Sam szczyt nie oferuje żadnych widoków, ale w jego pobliżu z wycinki ponad kamieniołomem roztacza się rozległy widok w kierunku Karkonoszy.





 Z tego szczytu robimy już odwrót, teraz wracamy tym samym zielonym szlakiem w kierunku Okrzeszyna. W pewnym momencie obok drewnianej chatki zmieniamy na niebieski kolor. Wychodzimy z lasu, wzdłuż potoku pięknie zielenią się przebiśniegi, mijamy budynek dawnej kopalni uranu, szybu nr 2. Przez łąki docieramy do Okrzeszyna, na niebie dziwnie kołuje samolot. Tu kończymy wędrówkę…. ale nie do końca ;)












Autem przemieszamy się na platformę widokową z ładnym widokiem na Chełmsko Śląskie i Karkonosze, później auto zostawiamy na Przełęczy Strażnicze Naroże. Jesteśmy w paśmie Zaworów czyli północnej części Gór Stołowych, te pasmo charakteryzuje się płaskimi, długimi grzbietami i stromymi stokami wzniesień. Naszą ostatnią na dziś misją jest zdobycie najwyższego szczytu tych gór czyli Róg (715 m).




 Ruszamy z przełęczy czerwonym szlakiem, szybko osiągamy stromo wchodząc na płaski szczyt Roga zaliczanego do Diademu Polskich Gór. Słońce chyli się już ku zachodowi, ciepłymi promieniami oświetla pagórkowatą Kotlinę Krzeszowską i Karkonosze, dominuje bryła kościoła w Chełmsku Śląskim, gdzieś w polu słychać pracujący traktor. Kończy się dzień… piękny dzień a czerwone słońce chowa się za wieżą TV na  Černej Horze w Karkonoszach…















Tak zakończyliśmy wędrówkę po Sudetach Środkowych, najdłuższą w tym roku bo 32 km. Był to ostatni dalszy wyjazd w góry przed wybuchem epidemii, dzień później zamknęli granice i pojawiły się kolejne obostrzenia. Kiedy będziemy znów cieszyć się swobodną wędrówką, tego jeszcze nie wie nikt…
Cóż było warto, wyjazd był w celu zdobycia kilku szczytów do Diademu Polskich Gór i Włóczykija Sudeckiego. Odkryłem fajny zakątek Sudetów, taki jakby trochę gdzie czas się zatrzymał, gdzie rządzi natura. I to właśnie lubię najbardziej w zdobywaniu odznak! 😊

3 komentarze:

  1. Dzięki za opis tras. Ten kawałek gór jest na mojej liście zatem przyda się. Fajna fotorelacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa trasa.
    Warto też przejść się w czeskie pasmo wspomnianych Gór Jastrzębich. A żeby zrobić to w ramach jednego dnia, to skorzystać można z biegnącej wzdłuż niego lini kolejowej. Ja akurat najprościej podjechałem z Rytna v Podkark. do Trutnova i wróciłem do auta górami zaliczając wieżę widokową na Markoušovickém hřebeni (Slavětínská rozhledna) i na Žaltmanie (jeszcze wtedy jakoś trzymał się ten metalowy chochołek ale tylko ja byłem odważny ;-) ), no i po drodze obowiązkowo knedliki i piwo w Jestřebí boudzie.
    W ogóle okolica jest niezwykła i żeby mieć więcej czasu, to skorzystaliśmy z bardzo fajnego i taniego agro na obrzeżach Chełmska Śląskiego, z którego wcześniej korzystał też Paweł "Leuthen" gdy działał w tych okolicach.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger