VIII Nyski Rajd Trekkingowy "Śladami Księstwa Nyskiego"

VIII Nyski Rajd Trekkingowy "Śladami Księstwa Nyskiego"
4 czerwca 2022 r. 
Nyski rajd jest nieco inny od imprez tego typu w okolicy ponieważ trasy nie biegną po górach, a po równinnych terenach Ziemi Nyskiej zahaczając o pagórkowate Przedgórze Paczkowskie. Szczyty Sudetów za to możemy podziwiać z daleka. Organizacją rajdu zajmuje się PTTK "Tryton" Nysa. W tym roku uczestnicy mieli do wyboru trasy 10 km, 20 km i 40 km oraz rowerową trasę 40 km. Tegoroczny udział był moim siódmym razem na tej imprezie. Jednak szósty raz przechodziłem trasę pieszo, która kilka razy się zmieniała. Poprzednia edycja rajdu odbyła się w 2019 r. wówczas trasę pokonywaliśmy na rowerze z dojazdem i powrotem do Prudnika. Wtedy wyszła nam ładna sumka kilometrów.

Na ten dzień wstępnie zaplanowany mieliśmy udział w Jesenickiej 60 (km), jednak deszczowe prognozy sprawiły, że wybraliśmy się na odbywający się w Nysie rajd. Z domu wyjeżdżamy po 5, ulewa dopada nas w aucie przed Głuchołazami, leje tak że ciężko jechać. Czekamy w Głuchołazach, tymczasem pierwsze osoby wystartowały już w Nysie. Gdy deszcz ustaje jedziemy na start do Nysy w Bastionie św. Jadwigi (dawny fort). Wybieramy trasę 40 km, numer uczestnika 21 i 22, jak się później okaże byliśmy ostatnimi, którzy ruszyli na czterdziestkę.😁



Po rejestracji o godz. 7 startujemy i ulicami Nysy, przez park podążamy na wały Jeziora Nyskiego. Nie pada, jest mokro i duszno, pochmurno, to wróży kolejnym opadom. Z wałów ładny widok w kierunku Sudetów, częściowo we mgle. Po wałach docieramy do Siestrzechowic, gdzie I punkt kontrolny zlokalizowany w pałacu. Siestrzechowice to niewielka wieś, częściowo w latach 70 XX w. zatopiona wodami Jeziora Nyskiego. Co ciekawe podobno pod wodą miała znaleźć się cała, ale zostawiono jej część z racji pałacu. Dwór powstał na przełomie XVI i XVII w. dla biskupa wrocławskiego Andrzeja Jerenina w stylu renesansowym. Na dziedzińcu arkady przypominające Wawel i piękny herb, zaś w piwnicach biją źródła wody mineralnej. Niestety obiekt popada w coraz większą ruinę, miejscowi dołożyli się do tego rozkradając dach. W pałacowej kaplicy unikat na sklepieniach namalowano wiele herbów szlacheckich, zawilgocone ulegają coraz większej degradacji, ołtarz z kaplicy został przeniesiony do Kamienia Śl.


























stary młyn 


Ruszamy dalej do Kopernik, na początku których II punkt kontrolny. Dostajemy wodę. Wieś ta może poszczycić się tym, że to z niej wywodzi się ród wielkiego astronoma Mikołaja Kopernika i to od jej nazwy wywodzi się nazwisko uczonego. Wchodzimy na chwilę do sklepu po coś na śniadanie, a gdy wychodzimy zaczyna padać. Długo nie wytrzymało Mijamy neogotycki kościół św. Mikołaja, dalej asfaltówką pod górę idziemy w kierunku Kamiennej Góry. Deszczyk jednak tylko lekko siąpi, nie ma więc sensu ubierać czegoś przeciwdeszczowego bo będę jeszcze bardziej mokry. 






Kamienna Góra to malutka miejscowość położona na szczycie, w pobliżu znajduje się duży czynny kamieniołom granitu. Stoki wzniesienia pokrywają pola i są bardzo widokowe gdyż roztacza się stąd piękny widok na Sudety Od Gór Opawskich, przez Jeseniki, Góry Rychlebskie po Góry Sowie (przy dobrych warunkach nawet Karkonosze). W tym roku pola w okolicy porasta zielona jeszcze pszenica. Trzy lata temu był tu rzepak, oj było pięknie!



















Trzy lata temu z rzepakiem: 



Kamienistą drogą, stromo schodzimy do Biskupowa, tutaj przy klasztorze oo. Benedyktynów z barokowo-rokokowym kościołem pw. Zwiastowania Maryii Panny III punkt kontrolny. Tutaj tylko pieczątka, a potem chwilę kręcimy się po przykościelnym cmentarzu, macałem klamki, kościół zamknięty jak zawsze kiedy tu jestem. Następnie podążamy przez Biskupów, na jednej z ławeczek pod drzewem przystanek na złocisty trunek, który niesiemy już kilka km.







dzika róża ale jakby prawdziwa 

Wychodzi słońce. Teraz trawiasty odcinek wzdłuż rzeczki Mora z przejściem przez mostek. Dalej wieś Łączki z niewielkim kościółkiem. Następnie lasem podchodzimy i polami schodzimy do Wilamowic Nyskich. Zrobiło się tu bardzo gorąco! Tutaj IV punkt kontrolny z pyszną grochówką! Jest więc czas na przerwę. Wiemy już, że jesteśmy ostatnimi na trasie. Zresztą wyszliśmy jako ostatni i nikogo już nie dogoniliśmy. Na punkt docierają co chwilę rowerzyści, z różnych stron, bo niektórzy się gubili po drodze.











Nogi prowadzą nas teraz polami obok Polskiego Świętowa i przez Markowice do rezerwatu przyrody "Przyłęk" (V punkt kontrolny). Rezerwat został utworzony w 1952 r. na pow. 0,8 ha by chronić fragment naturalnego lasu łęgowego w dolinie Białej Głuchołaskiej. Stąd już niedaleko polną drogą podążamy do Morowa.


maki 



groch 

pola grochu 

jaskółka po zderzeniu z autem, nie wiem czy przeżyła :/ 





Dalej wychodzimy na asfalt i docieramy do Białej Głuchołaskiej, obok stary żelazny most kolejowy na nieczynnej od lat i rozebranej kilka lat temu linii z Nysy do Kałkowa. Gdyby tak stary ślad linii przerobić na ścieżkę rowerową? Byłoby super, tam pociąg już raczej teraz nigdy nie miałby sensu żeby jechać. Przy moście zaciekawia nas hałas i widoczne z daleka urządzenie. Idziemy zobaczyć nad rzekę. Okazuje się, że na Białej Głuchołaskiej całkiem niedawno zbudowano małą elektrownię wodną, woda spływająca jazem napędza turbinę. Ciekawe!😮



Kierujemy się do parku w Białej Nyskiej w którym VI punkt kontrolny. Jesteśmy ostatnimi uczestnikami, wszyscy rowerzyści zdążyli już przejechać, stąd jedzenie już się skończyło. Znajdujemy się w dawnym parku zamkowym. Pałac z XVI w. przebudowany w stylu neogotyckim wzorowany na zamku w Mosznej został zburzony w latach 60. XX w. została tylko brama.

Teraz znów jesteśmy na wałach Jeziora Nyskiego i tą samą drogą, co rano kierujemy się do Nysy na metę w Bastionie św. Jadwigi. Na mecie spędzamy sporo czasu bo spotykamy się ze znajomymi, którzy pokonali trasę wcześniej. Od organizatorów dostajemy też pamiątkowy dyplom i koszulkę oraz częstowani jesteśmy kiełbasą. 

Pogoda ostatecznie dopisała i po za małym deszczem można powiedzieć była idealna. Przy bardzo słonecznym dniu byłoby piekło. Organizatorzy jak każdego roku spisali się na medal i włożyli w rajd dużo pracy. Na większości punktów kontrolnych można było coś przekąsić lub napić się wody. Także na mecie organizatorzy zadbali by rajdu nie opuścić głodnym, bo przewodnik Łukasz Jasek piekł dla wszystkich uczestników kiełbaski.😀 Kolejny Nyski Rajd Trekkingowy za rok, z pewnością na nim będę. W całej imprezie na wszystkich trasach wzięło udział około 200 osób. Trasę 41 km pokonujemy w czasie 9 h 40 min. 
Nad rajdem portal „Góry Opawskie” sprawował patronat medialny.

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Symboliczne 5 zł. Do tamtego roku rajd był całkowicie bezpłatny. Takie wydarzenia cenię, bo oparte są w dużej mierze na wolontariacie, troszkę pomagają sponsorzy. Bo niestety niektóre tego typu rajdy tak się skomercjalizowały, że wpisowe potrafii wynosić już ponad 100 zł, a nie wiele więcej (ba nawet mniej) dają na trasie, a tablica sponsorów pełna.

      Usuń
    2. Takie inicjatywy trzeba doceniać :) Mnie zorganizowane rajdy/maratony zniechęciły właśnie wysokością wpisowego. Stwierdziłem, że samemu mogę się wybrać na jakąś trasę, bo na medalach i dyplomach mi nie zależy.

      Usuń
    3. Też odnoszę wrażenie, że bardzo często imprezy najtańsze dają najwięcej. Nie da się ukryć, że coraz więcej takich rajdów (i biegów) to tylko dla zarobku, a nie zabawy.

      Usuń
  2. My z kolegą niestety ale nie dotarliśmy do Bastionu SW JADWIGI z powodu deszczu który w Głuchołazach padał dość mocno,a przed nami było 2

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger