Krowiarki: Kłodzko, Gorzanów, Wapniarka i (Suchoń)

Krowiarki: Kłodzko, Gorzanów, Wapniarka i (Suchoń)
15 listopada 2020 r.
W połowie listopada po raz kolejny w tym roku i drugi raz w listopadzie wybieram się w góry Ziemi Kłodzkiej. Tym razem pada na pasmo Krowiarek, niemal zupełnie mi obce, chociaż mijane wiele razy podczas podróży w inne sudeckie pasma. Jak się później okazało była to ostatnia wycieczka w 2020 r. poza Góry Opawskie, choć było potem jeszcze kilka propozycji musiałem z nich zrezygnować. 

Krowiarki: to niewielkie pasmo położone w południowo-wschodniej części Ziemi Kłodzkiej, traktowane jest jako część Masywu Śnieżnika, od którego oddzielone jest Przełęczą Puchaczówka. Krajobraz Krowiarek to wiele dość stromych szczytów poprzecinanych głębokimi dolinami potoków. Wierzchołki są zalesione, stoki zaś często pokrywają malownicze łąki, pastwiska i pola. Doliny rzeczne często pokrywają wsie, wiele z nich obecnie jest wyludnionych, niektóre z nich zniknęły niemal całkowicie. Najwyższym szczytem Krowiarek jest Suchoń (964 m).

Wyjeżdżam tym razem sam rannym pociągiem o 7:00 z Prudnika do Kłodzka. Na dworcu Kłodzko Główne jestem przed godziną 9. Mam prawie półtorej godziny przesiadki do następnego pociągu w kierunku Międzylesia, decyduję się więc pójść do centrum, a wsiąść na dworcu bliżej miasta – Kłodzko Miasto. Idę więc ścieżką nad Nysą Kłodzką do miasta, wielokrotnie do tej pory przejeżdżałem, byłem w Kłodzku, ale tak naprawdę nie byłem jeszcze nigdy w centrum tego miasta. Pora to nadrobić, bo Kłodzko ma ciekawe zabytki.




Na początek zaglądam do kościoła Matki Bożej Różańcowej z klasztorem oo. Franciszkanów. Obecna świątynia powstała w 1628-31 r. Jego układ przestrzenny stoi na pograniczu trójnawowej bazyliki oraz typu jezuickiego, posiada dwie wieże z kopulastymi hełmami. Franciszkanie przybyli do Kłodzka około 1250 r. i już wtedy zbudowali niewielki kościół wraz w klasztorem. W kolejnych wiekach nękani byli jednak przez wojny, a ich zabudowania niszczone. Ostatnie znaczne zniszczenia tego kościoła jak i wielu innych budynków w Kłodzku poczyniła wielka powódź w 1997 r.







Obok kościoła znajduje się piękny gotycki most nad Młynówką, który łączy ze sobą Wyspę Piasek i staromiejską część Kłodzka na Fortecznej Górze z rynkiem i twierdzą, stanowiąc w przeszłości część jednej z głównych dróg komunikacyjnych w tej części miasta. Most zbudowano w połowie XIII w. na zaprawie z białka jaj kurzych, wapna i piasku. Most jest czteroprzęsłową konstrukcją łukową wymurowaną z piaskowcowych ciosanych klińców, ma długość 52,20 m i około 4 metrów szerokości, ograniczony jest masywnymi kamiennymi balustradami, bogato zdobionymi rzeźbami świętych i krucyfiksami. Posiada dwa przyczółki i trzy filary. Na filarach mostu stoi 6 kamiennych rzeźb, przedstawiających: Trójcę Świętą i Ukoronowanie NMP, św. Jana Nepomucena, Ukrzyżowanie, św. Franciszka Ksawerego, Pietę i św. Wacława.



Za mostem na górce znajduje się rynek starego miasta. Otoczony jest okazałymi zabytkowymi kamienicami. W centrum placu stoi okazały piękny neorenesansowy ratusz zbudowany w latach 1887–1890. Budynek zdobi bogata elewacja z zegarem podtrzymywanym przez rzeźbę lwa z kłodzkiego herbu, który wskazuje na związki miasta z Czechami. Posiada także wieżę, która jest pozostałością wcześniejszej średniowiecznej budowli. Na rynku oprócz ratusza zobaczymy także fontannę z przełomu XVII i XVIII w. Jej elementem charakterystycznym jest duża koncha, wsparta na czterech delfinach, nad którą wspiera się na tarczy herbowej lew czeski w kielichowej koronie. Po drugiej stronie znajduje się figura Najświętszej Maryi Panny jako wotum dziękczynne za zatrzymanie wielkiego pożaru i epidemii dżumy, które nawiedzały miasto. Kręcę się jeszcze trochę po zabytkowym centrum, miasto w niedzielny poranek jest niemal zupełnie puste, wpadam też do sklepu.
















Niestety czas się kończy i wszystkich zabytków kłodzkiego starego miasta nie udało się zobaczyć. Pędzę więc na przebudowywany właśnie dworzec Kłodzko Miasto, na który nie umiem znaleźć wejścia bo jest rozkopany, a następnie wsiadam w pociąg w kierunku Międzylesia. Wysiadam już po kilkunastu minutach na stacji w Gorzanowie.


Postanawiam przejść się do miejscowości i zobaczyć tam parę zabytków. Największym z nich jest okazały zamek z parkiem z XVI w. Pierwszy zamek zbudowany w średniowieczu powstał na północ od istniejącej obecnie budowli, zniszczono go w czasie wojen husyckich, a ostatecznie rozebrano w 1804 r. Nowy pałac na obecnym miejscu zaczęto wznosić około 1573 r., a rozbudowano go do obecnych rozmiarów w latach 1653-1657. Przez prawie 300 lat był siedzibą rodu Herbersteinów. Po II wojnie zaczął popadać w ruinę, jednak w ostatnich latach pałac przejęła fundacja i powoli go remontuje. Zamek zbudowano na planie prostokąta z wewnętrznym dziedzińcem i wieżą. Teren otacza park ze stawem i zrujnowaną zabudową parkową. Kręcę się po okolicy pałacu, wchodzę też na dziedziniec, nikogo nie spotykam.












W pobliżu pałacu znajduje się wczesnobarokowy kościół św. Marii Magdaleny otoczony wysokim murem, do wnętrza nie wchodzę bo trwa akurat msza św. Teraz kieruje się z powrotem na stację w Gorzanowie, znajduje zielony szlak, przechodzę przez tory i wspinam się w górę. Z łąk za plecami roztacza się ładny widok na Gorzanów z Górami Bystrzyckimi w tle, widok dodatkowo uzupełnia akurat przejeżdżający długi pociąg z drewnem. Wchodzę do jesiennego jeszcze lasu i docieram do barokowej kaplicy św. Antoniego Padewskiego postawionej w 1660 r. przez właściciela pałacu w Gorzanowie Johanna Friedricha von Herbersteina. Niegdyś była celem pielgrzymkowym, a obok znajdowała się pustelnia.
















Postanawiam teraz zejść z szlaku i nieoznakowaną ścieżką dotrzeć do znalezionych wcześniej na mapie skał o nazwie Kapelusz. Skały nad urwiskiem są świetnym punktem widokowym na dolinę Nysy Kłodzkiej, Gorzanów i Góry Bystrzyckie. Na kiju powiewa polska flaga, a na jedno z drzew nad urwiskiem ktoś zrobił sobie schody. Robię sobie tutaj pierwszą przerwę, zrywa się bardzo silny wiatr, od południa widać wkraczający wal fenowy… pogoda się zmienia.









Następnie bezszlakowymi ścieżkami pod wzniesieniem Dębowa docieram do szlaku i wspinam się na Wapniarkę, tuż pod szczytem spotykam jednego z kilku dziś spotkanych turystów, okazuje się nim znajomy z PTTK, jaki świat mały. Proponuje mi nawet przejazd i wejście na Jagodną i potem podwózkę do domu, ale ja stwierdzam, że idę swoim rysującym się jeszcze w głowie planem. Wchodzę na Wapniarkę (532 m) z drewnianą wieżą widokową o wysokości 15 m. W przeszłości na wierzchołku tej góry stały jeszcze dwie wieże, pierwsza od 1889 r., druga od 1925 r. obie zniszczyły warunki atmosferyczne. Ta obecna pochodzi z 2008 r. i też nie jest już w najlepszym stanie. Wchodzę na wieżę, panorama jest słaba, nie dość, że widoczność bardzo się pogorszyła w kierunku południowym to panoramę przysłaniają jeszcze drzewa, w kierunku północnym widać Kłodzko.



















Schodzę więc pod wieżę na kanapkę i gorącą herbatę, obiekt zaliczany jest do odznaki wieże widokowe Ziemi Kłodzkiej, starą wersję odznaki właśnie zakończyłem, ale ciągle się rozszerza bo wieże w okolicy Kłodzka rosną jak grzyby po deszczu. :D Postanawiam ruszać dalej, wybieram szlak Kłodzkiej Drogi św. Jakuba, którego jak się okaże będę trzymał się już niemal do końca. Schodząc z Wapniarki mijam stare piece wapiennicze i ogromne wyrobiska.























Dochodzę do Żelazna i torów kolejowych linii Kłodzko – Stronie Śląskie tzw. Kolei Doliny Białej Lądeckiej. Idę na stary zabytkowy dworzec, obecnie już niemal w ruinie. Linia kolejowa do Lądka Zdroju i Stronia Śląskiego powstała w 1897 r. i funkcjonowała do 2004 r. kiedy to ostatecznie zamknięto ruch pasażerski. Do lat 90. Kursowały tędy nawet bezpośrednie pociągi pospieszne od strony Krakowa i Górnego Śląska. Obecnie jedynie fragment linii wykorzystywany jest jako bocznica do kamieniołomów w Ołdrzychowicach, reszta wraz z zabytkowymi dworcami konstrukcji ryglowej popada w ruinę. Co jakiś czas pojawia się jednak pomysł reaktywacji linii.



Dalej idę do Żelazna, w centrum wsi barokowy kościół św. Marcina otoczony murem, na jednym z budynków wiszą zdjęcia sprzed lat życia codziennego mieszkańców, obok gotycka wieża prawdopodobnie związana z dawną funkcją strażniczą. Teraz będę wędrować już asfaltem w dół biegu rzeki Białej Lądeckiej przez wieś, po drodze mijam też ogrodzony i niedostępny pałac w Żelaźnie z XVIII w. 











Kolejnym przystankiem są Krosnowice Kłodzkie z położonym na wzgórzu kościołem św. Jakuba Apostoła – barokowego z elementami gotyku. Kościół także otoczony jest wysokim murem oraz ten dodatkowo krużgankami. W Krosnowicach na pobliskiej kościołowi stacji (w ruinie) od torów linii kolejowej do Międzylesia odgałęziała się linia do Lądka Zdroju. We wsi istniały także zakłady przemysłu bawełnianego. 









Dalej wędruje wzdłuż Białej Lądeckiej, która uchodzi do Nysy Kłodzkiej. Teraz już wzdłuż większej rzeki maszeruje szybkim tempem ścieżką pod mostem nad obwodnicą. Mijam też samotne zabudowania dużego gospodarstwa w polu, a ścieżka zamienia się na asfaltową. Na bulwary nadrzeczne w Kłodzku wchodzę gdy jest już niemal ciemno. Przez miasto podążam na stację Kłodzko Główne gdzie kończę wędrówkę i wracam pociągiem do domu.



Dodatek: zaledwie 4 dni wcześniej  - 11 listopada także byłem w Krowiarkach przy okazji wędrowania w masywie Śnieżnika. Jako, że postanowiłem, że tamta wycieczka na trasie: Międzygórze –  Wysoczka - Mały Śnieżnik – Śnieżnik – Międzygórze będzie bez historii (bardzo mglista pogoda) ale odnotuję w tej zdobycie Suchonia – najwyższego szczytu Krowiarek. Wierzchołek zdobyłem z okolic wyludnionej wsi Biała Woda. Wszedłem tam bardzo stromym nieformalnym szlakiem znakowanym czerwoną kropką. Był tylko mglisty las, cisza, żadnych widoków i ruiny kamiennej wieży widokowej na wierzchołku. Był to ostatni brakujący mi szczyt do Korony Ziemi Kłodzkiej, którą właśnie zakończyłem.








Zapewne po Krowiarkach przyjdzie mi jeszcze wędrować i jeszcze bardziej je poznać. W przypadku wycieczki na Wapniarkę gór nie było zbyt wiele, ale uważam ją za udaną. Zobaczyłem przecież trochę zabytków, w które bardzo bogata jest Ziemia Kłodzka… Kolejna wyprawa w okolice Kłodzka, mam nadzieję że będzie już tej zimy, ba może za kilka dni. 😋

1 komentarz:

  1. Wycieczkę z Gorzanowa mam na oku już z kilka lat. Raz nawet już jechałem do Gorzanowa, ale z powodu awarii środka lokomocji, plan musiałem zmienić. W tym raku na pewno już się tam pojawię

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger