9 Rajd Prudnik - Pradziad

IX Rajd Prudnik - Pradziad 
10 sierpnia 2019
Nasz patronat



60 km widokowej wędrówki przez szczyty Gór Opawskich i Jeseników, 3700 metrów przewyższeń - ostrych podejść i zejść. Od okropnej duchoty i pięknego wschodu słońca na początku po deszcz i wiatr na mecie. To tylko kilka słów opisujących te niesamowite wydarzenie! Jego klimat, tworzący go ludzie sprawia, że z rajdem nieprzerwanie jestem od początku istnienia, a więc od 2011 r. a sobotnia edycja była już moim 9 uczestnictwem. 
Na czym polega ultramaraton? Idea od początku istnienia maratonu jest taka sama. Uczestnicy o poranku wyruszają z nisko położonego Prudnika (270 m) by szlakami przez szczyty Gór Opawskich i Jeseników pokonać trudną 60 km wyznaczoną trasę na najwyższą górę Sudetów Wschodnich – Pradziada (1492 m). Po drodze uczestnicy zmagają się z trudnościami trasy, przede wszystkim z przewyższeniami, które w tym roku wynosiły 3700 m (w górę i w dół). Czas na pokonanie dystansu wynosi 15 h. Pomysłodawcą wydarzenia i komandorem jest Andrzej Dereń z PTTK Prudnik, to on w 2011 r. poprowadził niewielką grupę 20 wędrowców na szczyt Pradziada i tak trwa to do dziś. Od kilku lat uczestników jest znacznie więcej, a impreza staje się znaną marką. Mimo to nadal zachowuje swój kameralny charakter bez wygód na trasie i cennych nagród. Aby nie było nudno organizator każdego roku zmienia przebieg trasy i wyszukuje odcinki szlaków, którymi uczestnicy rajdu jeszcze nie wędrowali. 

Relacja 
Tym razem start rajdu znajdował się po raz pierwszy w Schronisku Młodzieżowym „Dąbrówka” w Prudniku. Na starcie jesteśmy o godz. 5:00, a więc gdy już większość uczestników ruszyła. Po rejestracji i pamiątkowym zdjęciu o godz. 5:10 ruszamy na trasę! Tym razem nie pada, choć kręcą się czarne chmury. Mimo to, że słońce jeszcze nie wstało jest już bardzo ciepło. Ulicą Dąbrowskiego wchodzimy na czerwony Główny Szlak Sudecki. Na wschodzie czerwieni się także niebo. Tak osiągamy pierwszą górkę na trasie – Kozią Górę. Tu tempo mi spada… bo wyciągam aparat, fotografuje i podziwiam piękny spektakl wschodu słońca. Tarcza słoneczna wyłania się znad Góry św. Anny. Warto było wyjść później, kto ruszył ze startu o 4:30 takiego widoku nie miał. 😝

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale dobra muszę przyśpieszyć tempo bo nie dość że wyszedłem prawie ostatni to jeszcze ślimaczę. Tak więc podążam dalej czerwonym szlakiem przez Las Prudnicki obok Sanktuarium św. Józefa, zdobywam Kobylicę, dalej wieś Dębowiec i Długota - najwyższa w „prudnickich górach”.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy do Wieszczyny, a następnie wędrujemy kilka km przez widokowe pola i łąki mając przed sobą masyw Srebrnej i Biskupiej Kopy. Doganiamy też część grupy Dzikusów, którzy wyruszyli wcześniej. Teraz wędrujemy już wspólnie, schodząc stromym stokiem Młyńskiej Góry w Dolinę Złotego Potoku na łowisko w Moszczance. Przechodzimy pod wiaduktem czeskiej linii kolejowej Krnov – Jesenik, jesteśmy w Pokrzywnej, chwilkę czekamy, bo jedna z uczestniczek ma mobilny serwis na trasie zmianę butów. 😀

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zmieniamy kolor szlaku na niebieski, nim podążamy przez Dolinę Bystrego Potoku do… Gwarkowej Perci, dawnego malowniczego kamieniołomu po wydobyciu łupka z 36 stopniową metalową drabiną na szlaku. Takiej atrakcji czyli wspinania po drabinie uczestnicy podczas rajdu jeszcze nie mieli Za Gwarkową Percią schodzimy niebieskim przez Piekiełko i Skały Karliki znów w Dolinę Złotego Potoku. Jesteśmy w Jarnołtówku, korzystamy ze sklepu, dalej organizator przygotował niespodziankę! Punkt kontrolny z kawą, herbatą i przekąskami. 

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chwilę odpoczywamy, posilamy się, a następnie ruszamy asfaltówką. U wyjścia z Jarnołtówka kierunkowskaz, którędy na Pradziada, a którędy na wesele do pary młodej. 😁 Przekraczamy granicę, jesteśmy już w Czechach, podążamy do Zlatych Hor – miasteczka pod Biskupią Kopą z przeszłością górnictwa złota. Na rynku okropna duchota, zmieniamy kolor szlaku i obok dworca kolejowego, na który akurat zajechał pociąg – „motoraczek” opuszczamy miasteczko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Maszerujemy obok strumienia, w którym woda płynie pod górę do skansenu górniczego Zlatorudne Młyny. Oprócz zapoznania się z historią górnictwa, możemy w tym miejscu także sami spróbować płukania złota. Wychodzimy z doliny Olesnicy, teraz wspinamy się do górskiej wsi Rejviz – jednej z  najwyżej położonych zarówno w Sudetach jak i na Śląsku - ok. 800 m.n.p.m. Malowniczo położona osada z starą drewnianą zabudową i pięknymi widokami z łąk jest granicą pomiędzy Górami Opawskimi a Jesenikami. Dziś jest także naszą połową trasy, tak więc do celu mamy jeszcze 30 km.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chwilę odpoczywamy przy kiosku, po czym ruszamy żółtym szlakiem już w Jeseniky. Przechodzimy przez górskie torfowiska po drewnianych kładkach, w źródle Bublavy pramen ochłoda, moczenie i uzupełnienie wody. Gonię teraz ekipę, przez Kazatelny schodzę w dolinę Černej Opavy do Opavskiej Chaty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Teraz zmieniamy kolor szlaku na żółty i wkraczamy w najdzikszą część Jeseników - Pasmo Orlika. Jest tu kilka solidniejszych podejść, choćby pod Jelení loučky z bagienkami. Mi jednak podejścia idą bardzo sprawnie i szybko doganiam resztę ekipy. Na rozdrożu pod Lysym Vrchem przerwa i coś nowego od organizatora. Uczestnik może w tym miejscu wybrać wariant trasy, którym będzie pokonywał finałowy odcinek. Są dwie opcje do wyboru - łatwiejsza przez szczyt Małego Dziada i trudniejsza niebieskim szlakiem z zejściem do Beli – większymi przewyższeniami i dłuższą o 3 km. Sporo uczestników wybrało opcję łatwiejszą, ja od początku myślałem o tej trudniejszej i tylko złe samopoczucie mogłoby mi przeszkodzić. A że czuję się świetnie to ruszamy na opcję trudniejszą. Uczestnicy rajdu po raz ostatni wędrowali tędy podczas trzeciej edycji w 2013 r. więc już trochę dawno, dlatego należało sobie przypomnieć odcinek. Drugim czynnikiem motywującym jest to, że trasa jest bardziej malownicza od łatwiejszego wariantu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo stromo schodzimy do Beli, w miejscowości przekraczamy Białą Głuchołaską i rozpoczynamy finałowe podejście na Pradziada. W nogach 50 km, do szczytu pozostało już tylko 10 km i niemal 1000 m podejścia. Tak więc rozpoczynamy zmaganie ze „ścianką”, wspinamy się wzdłuż Studennego Potoku, po drodze chłodząc się w strumieniu. Ile radości i przyjemności może dać podczas gorąca trochę wody. Górski strumień tworzy tutaj kilka malowniczych wodospadów, jest kilka mostków, a szlak nieco przypomina piękną trasę Doliną Bilej Opavy z Karlovej Studanki. U wylotu z doliny znajduje się najpiękniejszy z wodospadów - Vysoký vodopád zwany Jesenicką Niagarą z racji, że jest najwyższym wodospadem w Jesenikach. Woda spada tu z wysokości 28 m. Niestety z powodu suszy i małej ilości wody w potoku wodospad tym razem nie wygląda efektownie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za wodospadem wychodzimy z doliny, podejście tutaj jest najbardziej strome, a szlak prowadzi zakosami z poręczami i mostkami. Gdy szlak wypłaszcza się w okolicy szczytu Małego Dziada przyśpieszam tempo i docieram do schroniska górskiego - Švýcárna, do celu dosłownie już tylko kilka kroków.. Spotykam i wyprzedzam uczestników, którzy wybrali wariant łatwiejszy ponieważ tu trasy z powrotem się łączą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz do mety pozostała już wędrówka asfaltem, wędruję jeszcze szybciej mając przed sobą potężną sylwetkę 143 m wieży. Im jestem bliżej wieży ta znika w chmurach, znikają też widoki, pojawia się deszcz i wiatr. Tak po 60 km wędrówce wita mnie Pradziad! 😂 W końcu po 13 h i 33 min o godz. 18:35 Pradziad jest mój! Czas znów bez rewelacji, bo gorszy niż w poprzednich latach, ale prawie zdążyłem przed deszczem 😀

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Później do godziny 20:00 gdy kolejni uczestnicy docierają na metę leje już porządnie. Tym razem nie wychodzę już na zewnątrz popatrzeć na okolicę, co miałem w zwyczaju bo widoków nie ma żadnych. 

Obrazek

Obrazek

Tuż po 20:00 oficjalne zakończenie, podsumowanie i wręczenie certyfikatów oraz losowanie małych upominków. Ze 159 zapisanych 139 osób ruszyło na trasę, na metę udało dotrzeć się aż 127 uczestnikom rajdu. W poprzednich latach odsetek osób przerywających marsz był znacznie większy. Tak więc w tym roku ekipa uczestników była bardzo dobra kondycyjnie. 

A po zakończeniu, wspólna fotografia zdobywców Pradziada i ruszamy w dalszą drogę… w silnym wietrze i deszczu schodzimy 4 km do parkingu na przełęczy Ovčárna, gdzie wsiedliśmy do autobusu powrotnego do Prudnika. 

Obrazek

I choć każdego roku maraton polega na tym samym to za każdym razem jest inny. Rajd to nie tylko trudności trasy, zmaganie się z bólem, zmęczeniem. To przede wszystkim atmosfera, rozmowy i spotkania z ludźmi podczas wędrówki, piękne widoki i setki zdjęć, to właśnie one pozostaną długo w naszej pamięci. 

Obrazek


Śmiało możemy powiedzieć, że organizatorzy znów połączyli Prudnik z Pradziadem, a nasze miasteczko leży u podnóża tej góry! Dzięki! 
Organizatorami rajdu są PTTK Odział Sudetów Wschodnich w Prudniku oraz Tygodnik Prudnicki. Portal „Góry Opawskie” nad wydarzeniem sprawuje patronat medialny.

WSZYSTKIE MOJE ZDJĘCIA: GALERIA

GALERIA TYGODNIKA PRUDNICKIEGO Z TRASY: LINK

GALERIA TYGODNIKA PRUDNICKIEGO - WRĘCZENIE DYPLOMÓW: LINK 

WIĘCEJ O RAJDZIE: prudnickimaraton.wordpress.com

Do zobaczenia za rok!



6 komentarzy:

  1. Świetna relacja i piękne zdjęcia! Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, za rok planujemy iść z psiapsiolka :) też chce dostac taki certyfikat :) okragla X edycja, a nasze okrągłe 35 urodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wychodzimy z doliny Olesnicy, teraz wspinamy się do górskiej wsi Rejviz – najwyżej położonej zarówno w Sudetach jak i na Śląsku - ok. 800 m.n.p.m."
    Chciałbym sprostować tą błędną informację - najwyżej położoną wsią górską w Sudetach i na Śląsku jest Zieleniec (800-960 m n.p.m.).

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger