Wiosenny Beskid Śląski z PTTK: Czantoria, Cieślar i Stożek

Wiosenny Beskid Śląski: Czantoria, Cieślar i Stożek
13 maja 2023 r.
Wycieczka w Beskid Śląski to tym razem Wiosenny Rajd z PTTK Prudnik, którego jestem komandorem. Jako, że od kilku lat posiadam uprawienia Przodownika Turystyki Górskiej PTTK, termin ten zaklepałem sobie już kilka miesięcy wcześniej. W poprzednim roku także prowadziłem grupę w tym terminie, wówczas wędrowaliśmy po Beskidzie Małym – na Potrójną i Leskowiec. Tym razem wybór padł na dobrze znany Beskid Śląski, przede wszystkim dlatego, bo nie jest tak daleko z naszej perspektywy na jednodniówkę, a wycieczki naszego oddziału w tamte okolice nie było już dość dawno. Pasmo Czantorii i Stożka jest także mi już znane, bo wędrowałem podobną trasą już dwa razy. Zawsze było to jednak w okresie zimowym, pora więc zobaczyć Czantorię w nie zimowej, a wiosennej odsłonie! 😁

Beskid Śląski: pasmo położone w Beskidach Zachodnich z najwyższym szczytem Skrzyczne (1257 m), graniczy z Beskidem Morawsko-Śląskim na zachodzie, Beskidem Żywieckim na południowym wschodzie, Kotliną Żywiecką na wschodzie, Beskidem Małym na północnym wschodzie i Pogórzem Śląskim na północy. Pasmo jest bardzo zurbanizowane, sporo tu wyciągów, kolejek, tras narciarskich, dużych miejscowości i ogromnych hoteli w dolinach. Na szlakach są także tłumy turystów, szczególnie w pobliżu popularnych ośrodków. Mimo to są w tym paśmie miejsca, które warto odwiedzić i potrafią one zachwycić.

Ruszamy o godzinie 6:00 z Prudnika autobusem w 50 osobowej grupie, widać, że pogoda będzie dopisywać i mam nadzieję, że tak zostanie. Po godz. 9 jesteśmy w Ustroniu. W pobliżu dolnej stacji kolejki linowej na Czantorię wysiadamy z autobusu. Jeszcze wspólna grupowa fotografia w pobliżu stacji i ruszamy na trasę. 😁


Część grupy udaje się do stacji by wjechać na Czantorię kolejką. Zdecydowana większość rusza na szlak, wybieramy czerwony będący odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego, tej trasy dziś przez większość wędrówki będziemy się trzymać. Na rozgrzewkę od razu czeka nas solidne podejście na Czantorię Wielką. Do pokonania na odcinku 3 km mamy dokładnie 610 m przewyższenia w górę. Mozolnie więc pniemy się wzdłuż wyciągów po trasach narciarskich, im jesteśmy wyżej, tym za plecami coraz ładniejsza panorama. Ładnie widać dolinę Wisły i przeciwległe pasmo Równicy, wyżej także grzbiet Skrzycznego. Pierwszy dłuższy odpoczynek robimy przy górnej stacji kolejki – na Polanie Stokłosicy. Niektórzy w tym czasie idą zwiedzić pobliską Sokolarnię - placówka prowadzi hodowlę, wystawę oraz rehabilitację dzikich ptaków drapieżnych. Na polanie dołącza do nas także znajomy Dobromił z forum „Góry bez granic” ze swoją grupką. Od tego miejsca przez część trasy będziemy wędrować wspólnie. 😁
























W końcu ruszamy, ze Stokłosicy na wierzchołek Czantorii jest jeszcze kawałek, jednak podejście jest już lekkie. W końcu osiągamy wierzchołek Czantorii Wielkiej (995 m) będącej najwyższym punktem naszej dzisiejszej trasy. 
Czantoria Wielka jest szczytem granicznym pomiędzy Polską a Czechami, rozdziela także wododziały głównych polskich rzek Wisły i Odry. Szczyt charakteryzuje się stromymi zboczami od wschodu i zachodu i wyraźnie dominuje nad dolinami. Zapewne ze względu na swoją pokaźną sylwetkę była przez miejscowych nazywa Czantoryją, a więc górą porytą przez czary, po raz pierwszy nazwa ta pojawia się w 1615 r. Z Czantorią wiąże się legenda o śpiących rycerzach i ich trzystu koniach, którzy w olbrzymiej pozłacanej komnacie we wnętrzu góry czekają, by w najtrudniejszych chwilach pomóc Śląskowi jako jego narodowe wojsko. Wierzchołek Czantorii od 2007 r. zwieńcza metalowa wieża widokowa o wys. 27 m. (wstęp płatny) z ładną panoramą, w pobliżu znajdują się też punkty gastronomiczne i z pamiątkami.




Na Czantorii spędzamy dość dużo czasu, najpierw siedzimy pod jedną z wiat, potem wchodzimy na wieżę. Widoczność dziś nie jest najlepsza, w dodatku zachmurzyło się, ale widać całkiem dużo. Przede wszystkim Beskid Śląski i dolinę Wisły, dalej Beskid Żywiecki z ośnieżonymi jeszcze wierzchołkami Pilska i Babiej Góry. Gdzieś pomiędzy chmurami majaczą zarysy Tatr i białe placki śniegu na graniach oraz Mała Fatra. Z drugiej strony dobrze widoczny jest Beskid Morawsko-Śląski z najwyższą Lysą Horą.








Wisła








Mała Fatra:




Beskid Morawsko-Śląski: 


Lysa Hora 




Beskid Żywiecki: 
Pilsko


Babia Góra 



Zarysy Tatr


Ruszamy w dalszą drogę, teraz będziemy wędrować czerwonym szlakiem grzbietowym wzdłuż granicy polsko-czeskiej. Na większości słupków a tym odcinku widnieje data 1920, może ktoś wyjaśni dlaczego? Schodzimy w dół przez las, który zdążył już zazielenić się soczystą zielenią. Szkoda jednak, że nie ma słońca, byłoby ładniej. Jedynie czasami z polan lub przecinek otwierają się jakieś widoki, na jednej z nich przystaję. Tak docieramy do prywatnego schroniska Soszów – drewnianego zbudowanego w 1932 r. Tutaj zarządzamy kolejny postój, zasiadamy przy schroniskowym stole na dłuższą chwilę. Niektórzy coś biorą do jedzenia, schronisko serwuje np. dużego ziemniaka z twarożkiem i czosnkiem niedźwiedzim. Potrawa wygląda apetycznie, ale ziemniak okazuje się być surowy, a koszt dania niski nie był (20 zł)… Tym razem nic tu nie zamawiałem, przy poprzednim pobycie raczyłem się gorącym żurkiem, wtedy mi smakowało.
















Po posiadówce i wbiciu pieczątki ruszamy, przed nami krótkie podejście na Soszów Wielki (886 m). Wierzchołek mijamy w zasadzie jedynie zatrzymując się na chwilkę na zdjęcia, bo w kierunku wschodnim roztacza się panorama. Idąc dalej otwiera się też panorama w kierunku zachodnim, lekko zbaczając ze szlaku można popatrzeć na Beskid Morawsko-Śląski. W końcu osiągamy szczyt Cieślara (921 m) zawdzięczający swoją nazwę jednemu z najpopularniejszych nazwisk w tej okolicy. Na Cieślarze robimy dłuższą przerwę i kilka fotek, także tych grupowych. Wierzchołek pokryty jest widokową polaną, najładniejsza panorama roztacza się tu w kierunku wschodnim/południowo-wschodnim, doskonale widać Beskid Śląski m.in. Klimczok, Skrzyczne, Baranią Górę i Ochodzitą czy Beskid Żywiecki z Pilskiem i Rysianką. Majaczą też wierzchołki Tatr. W lutym 2022 r. miałem okazję ze znajomymi z forum „Góry bez granic” podziwiać stąd zimowy wschód słońca… to było piękne widowisko.












w kierunku Tatr 

w kierunku Ochodzitej 

Pierwsze

Drugie 






Panorama w pełnym rozmiarze: LINK

Czas jednak zostawić Cieślara i podążać dalej, schodzimy przez polanę obok Cieślarówki do Małego Stożka, prze sobą mamy okazałą sylwetkę Wielkiego Stożka. Tutaj żegnamy się z ekipą Dobromiła, który wraca do Ustronia. Przed nami za to strome podejście na Wielki Stożek (978 m). Tuż pod szczytem znajduje się kolejne schronisko PTTK na Stożku. 
Schronisko PTTK na Stożku powstało w 1921 r. z inicjatywy PTT „Beskid” w Cieszynie, choć zamysł budowy obiektu pojawił się już w 1910 r. ale przerwał go wybuch I wojny światowej. Podczas II wojny w obiekcie stacjonowali Niemcy, uległ on zdewastowaniu. Po wojnie zostało wyremontowane i służy turystom do dziś, obecnie jest najstarszym działającym nieprzerwanie polskim schroniskiem. Znów robimy tu dłuższą posiadówkę, niektórzy narzekają na jakość jedzenia. Ja tym razem nic tu nie zamawiałem, a poprzednim razem mi smakowało, jednak patrząc na ceny jest bardzo drogo… Obiekt ma jednak bardzo ładne położenie, z sali schroniska są ładne widoki, podobnie sprzed budynku. Podobają mi się te duże ławy, dziś też robimy sobie na nich zdjęcia. W lutym 2021 r. śpiąc w tym schronisku podczas zimowej wędrówki miałem okazję podziwiać stąd piękny wschód słońca.😊



















Podążamy dalej grzbietem, przed nami teraz wejście na Kiczerę (989 m), po drodze mijamy fajne skałki. Szczyt co prawda jest zalesiony, ale z kilku przecinek da się dojrzeć dolinę, Stożek Wieli, Cieślar czy Czantorię… przecież dopiero tam byliśmy… Tutaj spada też kilka kropel deszczu, ale to tylko straszenie.











Z Kiczorów pozostaje nam zejście na Przełęcz Łączecko, stąd otwierają się widoki w kierunku południowym na Ochodzitą (kiedyś zrobię sobie taką trasę idąc w tamtym kierunku), Z Przełęczy Łączecko wybieramy niebieski szlak, jeszcze jedną krótką przerwę na wylegiwanie się na zielonej hali z widokiem na Stożek robimy koło Mraźnicy.









Potem już szybkim krokiem schodzimy do Wisły Głębiec, gdzie kończy się nasza wędrówka z dystansem 21 km. Wisła Głębce to stacja końcowa linii kolejowej nr 191 z Goleszowa (Katowic). Trasa kolejowa miała jednak zostać poprowadzona aż do Istebnnej i Zwardonia i kilka kilometrów dalej przechodzić tunelem pod Kubalonką. Projekt nie został jednak zrealizowane ze względu na wybuch wojny. Po II wojnie światowej projekt dalszej trasy kolejowej został zarzucony. Dlatego przed stacją został wybudowany żelbetowy wiadukt łukowy nad doliną Łabajowa. Długość 120m, wysokość 25 m Wykonany został według projektu inżyniera Stanisława Saskiego i Tadeusza Mejera w latach 1931–1933.










Wycieczkę kończymy z dystansem 22 km, który pokonałem w czasie 8 h 45 min, niektórzy szybciej bo ja przyszedłem prawie na końcu. To był udany dzień na szlakach Beskidu Śląskiego, udało się przejść porządny kawałek trasy, dopisała pogoda, miłe towarzystwo i widoki. Jedynie mogłoby być więcej słońca, wtedy soczysta wiosenna zieleń byłaby jeszcze ładniejsza. 😊
 Po tej wycieczce znów mnie ciągnie w Beskidy, może już niedługo uda się gdzieś wyskoczyć na dłużej niż jeden dzień. A na Czantorii będę może jeszcze nawet i w tym roku… przy okazji większego projektu… zobaczymy…😉

MAPKA TRASY: 

Wszystkie zdjęcia: https://photos.app.goo.gl/CQ5sGryq8HPGg9FB8

4 komentarze:

  1. Dawid, słupki z napisem 1920, które widziałeś na szczycie Wielkiej Czantorii dotyczy wyznaczenia granic po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918r. Więcej info znajdziesz na tej stronie:
    https://muzeumsg.strazgraniczna.pl/muz/sluzba/infrastruktura-graniczn/1918-1939/oznakowanie-granic/teksty/9848,Oznakowanie-granic-II-Rzeczypospolitej.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za artykuł! Bardzo obszerny i ciekawy! 😊
      Pozdrowienia dla anonimowego

      Usuń
  2. Na Czantorię wolę jednak wjechać kolejką ;) odcinka od Soszowa W. do Stożka Małego nie znam, muszę się w końcu kiedyś nim przejść, też się kiedyś na tej łące wylegiwałem ;)
    Ciebie ciągnie w Beskidy, a mnie w Sudety :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego niektórzy pojechali, dałem taką możliwość ;) W sumie spodziewałem się znacznie gorszego podejścia pod Czantorię (pierwszy raz szedłem o tej strony), wcale nie było tragedii. Jak idę z Pokrzywnej na Kopę też mam 600 m do góry ;)
      Cieślar fajny, polecam tam zajrzeć... a wylegiwanie się na halach bardzo lubię i praktykuję ;)

      Usuń

Copyright © Góry Opawskie , Blogger