Późnojesienny Beskid Mały z plecakiem ponad chmurami (1): Ślemień i Chatka Gibasówka
9.12.24
7
Beskid Mały
,
Beskidy
,
Chatka studencka
,
karpaty
,
relacje z wypraw
,
Wędrówki z plecakiem
Późnojesienny Beskid Mały ponad chmurami
9-11 listopada 2024 r.
Dzień 1: Ślemień - Chatka Gibasówka
Od jakiegoś czasu chodziła mi listopadowa wyprawa w góry z dużym plecakiem, by zakończyć sezon dłuższych wędrówek. Sprawdzając prognozy pogody kilka dni przed długim weekendem, utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi to być ten weekend. Pogoda w górach ma być piękna, w dolinach od kilku dni panuje szarość i mgła, a to znaczy, że jest inwersja! 😍 Koniecznie trzeba więc wyjść ponad chmury! Wybór pada na wschodnią część Beskidu Małego, w której nie widzieli mnie od 2 lat. Kolejna zachęta, żeby iść właśnie tam to chęć odwiedzenia Chatki Gibasówki u Staszka, bo jeszcze nigdy tam nie byłem. Jakiś czas temu założyłem sobie, że chcę odwiedzić wszystkie chatki studenckie i w nich nocować, co powoli czynię. Choć chata Staszka typową chatką studencką nie jest, to ma jednak sporo z ich klimatu. 😁
Tak więc w piątek wieczorem szybkie pakowanko plecaka do łózka i pobudeczka wczesnym rankiem, a w zasadzie w nocy co by zdążyć na poranny pociąg o 4:45 z Prudnika do Kędzierzyna. Po drodze na stację podwozi mnie znajomy, a na peron podstawia się Kolzam raciborskiej produkcji, jak ja dawno nie jechałem tym wehikułem. „Kolzłom” jaki jest taki jest, ale wiezie mnie do Kędzierzyna punktualnie. W tym mieście mam dłuższą przesiadkę… bo coś namieszali w rozkładzie. Mam więc czas wyjść na miasto i zrobić poranne zakupy pieczywa, na 3 dni.
Kędzierzyński Ratusz |
Z Kędzierzyna inaczej niż zawsze wsiadam w pociąg w kierunku Raciborza, który wyrzuca mnie na stacji Nędza. Stacja Nędza to bida z nędzą...😂, na szczęście spędzam tu kilka minut i wsiadam w pociąg. Przez czarny, mroczny mglisty Śląsk mknę do Rybnika, a potem już na Żywiec.
Rogalik świętomarciński z kędzierzyńskiej piekarni |
W Żywcu wysiadka z pociągu, jest czas to idę zrobić porządne zakupy do biedry, jedzenia muszę mieć na trzy dni. 😅 Obładowany jak wielbłąd pędzę na dworzec autobusowy, bus był w internecie, papierowy rozkład potwierdza, busik podjeżdża, więc toczę się do Ślemienia. Gdy wysiadam, idę jeszcze raz uzupełnić zakupy, bo mam jeszcze za lekki plecak… 😂 Co ważne, tutaj świeci już słońce, po kilku dni w mroku to duża radość! Potem zaglądam jeszcze do ślemieńskiego kościoła – świątynia pw. Św. Jana Chrzciciela została zbudowana w latach 1842-53.
W końcu ruszam w trasę, początek to wędrówka asfaltówką przez Ślemień, zachowało się tutaj jeszcze parę starych drewnianych domów… choć w naszych Beskidach takich ładnych starych domków jak w czeskich Sudetach już nie zobaczymy…
Namiastką dawnej wsi jest skansen – Żywiecki Park Etograficzny, obok którego przechodzę. Skansen powstał w 2012 r. i na jego terenie znajduje się 19 zabytkowych budynków ze wsi ziemi żywieckiej. W trakcie rekonstrukcji jest także kościółek z Jasiennej (k. Nowego Sącza), który został poniekąd uratowany, gdy miejscowy ksiądz rozpoczął budowę nowego większego kościoła. Pochodzi z 1923 roku i jest to ostatni kościół w Polsce zbudowany techniką zrębową, utrzymany w stylu sakralnej architektury małopolskiej. Pewnie gdyby skansen był otwarty z chęcią bym go odwiedził, w okresie jesienno-zimowym jest on jednak czynny tylko na rezerwację dla grup. Gdy podchodzę do bramy skansenu, coś mi miauczy, po chwili wyskakuje kot i wita mnie serdecznie, chciał iść ze mną. 😀
Skrzyczne |
Mijam stary sklep i bar nie działający pewnie od wielu lat i wkraczam w góry zostawiając za sobą ostatnie zabudowania. W lesie do kolorków późnej jesieni dołącza jeszcze mgiełka, dzięki czemu między drzewami tworzą się piękne promienie, dalej na polenie pięknie złocą się brzózki. A mówią, że listopad brzydki i szary? 😲
Szarobrązowy jest za to już las bukowy, bo liście zdążyły już opaść. Gdy wychodzę na polanę Gałasie ze starym drewnianym gospodarstwem, na śliskich bukowych liściach wywijam orła.😂 Na hali jest widoczek, to postanawiam, chwilę usiąść i coś przekąsić. Mgła w tym czasie zdaje się podnosić z dolin i po chwili ogarniania okolicę.
Pnę się więc w Górę na Pietraszową, słońce chyli się już ku zachodowi. Listopadowe dni niestety są bardzo krótkie… W okolicy Wielkiego Gibasowego Gronia zmiana szlaku na zielony, ze szczytu widoki bardzo ograniczone, bo las zdążył już wyrosnąć. Widać jednak czerwieniące się morze chmur i beskidzkie szczyty…
Podążam więc szlakiem w kierunku polany Gibasówka. Gdy wchodzę na polanę słońce zdążyło już zajść, ale niebo nadal jest czerwone, niebo przecięły też smugi samolotów. Po środku polany stoi kapliczka w miejscu gdzie stały tu niegdyś dwa domy zwaśnionych gospodarzy. Wojowali oni ze sobą całe życie, lecz na starość w końcu się pogodzili i w podzięce ufundowali kapliczkę. Wewnątrz na postumencie pod figurką są wykute dwie postacie podające sobie ręce na zgodę. W czasie II wojny światowej w kapliczce znajdowała się skrzynka kontaktowa Armii Krajowej.
Poniżej znajduje się kilka domów, w tym jeden Chatka Gibasówka Staszka, do której zmierzam i mam zamiar spędzić tu dwie nocki. Zamian jednak wejdę do chatki idę jeszcze na polanę… oferuje ona piękne widoki. Doskonale widać Babią Górę, Police, Pilsko, Romankę i wiele innych szczytów Beskidu Żywieckiego. Mniej więcej do połowy gór doliny przykrywa gruba warstwa mgieł, na górze mamy czyste niebo! Jest inwersja, a inwersyjne morze chmur to moim zdaniem najpiękniejsze zjawisko w górach!😍 Dawno go nie widziałem, więc sycę oczy tym pięknym widokiem! Niebo ma jeszcze kolory zmierzchu, pokrywa się lekkimi różowymi obłokami, na zachodzie jest bardziej czerwone. Jest też połówka księżyca. Wykonuję parę fotek, jest niemal bezwietrznie, choć przy dłużnym postoju robi się zimno.
Jaworzyna |
Pilsko i Romanka |
Babia i księżyc |
Okrąglica i Polica |
Pilsko, świeci Hala Miziowa |
Czas uciekać do Gibasówki. W chatce wita mnie Staszek – gospodarz i właściciel chaty. Gibasówka to stara drewniana chatka położona na wys. 810 m na pięknej widokowej polanie. Choć nie jest chatą studencką ma trochę klimatu takich miejsc. W chacie jest prąd, wodę jednak trzeba przynieść ze studni, toaleta to wychodek na zewnątrz, a zamiast łazienki jest umywalnia z miednicą. Mamy tu zatem warunki surowe, tak jak kilkadziesiąt lat temu. Centrum chaty stanowi kuchnia i piec kuchenny służący do gotowania, grzania wody i ogrzewania pomieszczeń. W pokoju obok, gdzie będę spał jest jeszcze kominek, więc gdy Staszek rozpala oba piece w chacie jest bardzo ciepło.😁
Długi listopadowy wieczór upływa bardzo sympatycznie, dociera jeszcze kilkuosobowa ekipa, siedzimy przy kuchennym stole obok pieca, gadamy, popijamy to i owo do późnej godziny… Dobrze, że to listopad… to wschody słońca są późno i można trochę pospać…😴
MAPKA:
RELACJA DZIEŃ 2: LINK
Świetna wycieczka!
OdpowiedzUsuńWidoki mgieł w dolinach palce lizać - a zachód piękny.
W kolejnej części relacji będą jeszcze dwa wschody słońca I zachód. Wszystko ponad chmurami. Muszę przyznać że ta wycieczka bardzo mi siadła pod względem widoków. 😁
UsuńStaszek nic się nie zmienił :)
OdpowiedzUsuńW barze ostatni raz byłem w 2011... tam było tanie piwo i tanie jedzenie, ludzie chodzili do niego aż spod Potrójnej. Sklep zamknięto później, ale też nie potrafię uwierzyć, że w takim miejscu nie mógł się utrzymać...
Tak właśnie myślałem że będziesz mieć wspomnienia z tym barem. 😉 Sklep musi być już zamknięty ładnych parę lat, przynajmniej tak wygląda, jak zaglądałem przez szybę do środka. Miejsce fakt, dobre, przy drodze, duży parking... jednak nie dał rady. Może w okolicy powstało jakieś dino czy biedra...
UsuńTo był bardzo ładny długi weekend. Też skorzystałem i pojechałem w Beskidy, a relacja będzie dosłownie na dniach :)
OdpowiedzUsuńCzekam na te wschody słońca, bo inwersja dopisywała.
Pogoda siadła jak nigdy! a jaki kierunek beskidzki, może byliśmy blisko? 😀 Czekam na relację!
OdpowiedzUsuńBeskid żywiecki. Relacja już wpadła, zapraszam :)
Usuń