XXI Prudnicki Maraton Pieszy

21 Prudnicki Maraton Pieszy 
9 września 2023 r.

Cztery trasy o różnorodnych długościach od 13 km po 50 km dla każdego. Kilkaset wędrowców na urokliwych szlakach Gór Opawskich od dzieciaków po seniorów. Pogoda jak żyleta, bezchmurne niebo, przypiekające słońce, pot i zmagania z wrześniowymi upałami. Piękne widoki i sporo znajomych twarzy na trasie! Taka była kolejna 21 już edycja Prudnickiego Maratonu Pieszego!
W relacji PMP opiszę z perspektywy trasy 50 km, gdyż wędrowałem tym dystansem. Tym razem do pokonania mieliśmy tylko Góry Opawskie, nie zaglądając w inne pasma. Mimo, że dość lokalnie do pokonania było 1850 m w górę, kilka stromych podejść i zejść, które w upale wcale lekkie nie były. Widoki jednak wynagrodziły wszystko!😊

Historia rajdu sięga 1987 r. gdy odbył się I Maraton Pieszy. Od tego czasu z dłuższą przerwą, trwającą kilkanaście lat (ponownie od 2006 r.) wędrowcy przemierzają szlaki Gór Opawskich, czeskich Jeseników i Gór Rychlebskich podczas Prudnickiego Maratonu Pieszego, który od początku organizowany jest przez PTTK Prudnik. Idea rajdu jest ciągle taka sama, bo uczestnik wybiera jedną z czterech tras w tym roku o długościach: 13, 25, 42 km oraz koronnej 50 km otrzymuje mapę i rusza w teren, po drodze musi spodziewać się kilku punktów kontrolnych. Dwie krótsze trasy biegną w „prudnickiej” części Gór Opawskich, zahaczając o nieodległy Jindrichov. W tym roku pojawiła się także trasa 42 km o dystansie maratońskim, będąca pętlą z Prudnika na Biskupią Kopę i z powrotem, która prawdopodobnie zostanie już na stałe w ofercie PMP. Trasa najdłuższa 50 km by nie było nudno przebiega każdego roku inaczej i przechodzi przez znacznie większy obszar górski czasem zahaczając o sąsiednie Górom Opawskim pasma. Najczęściej ruszamy też z zupełnie z innego miejsca niż Prudnik, a na start dowożeni jesteśmy autobusami by po przejściu kilku solidnych masywów powrócić do miasta. W tym roku za punkt początkowy obrano nieodległą Prudnikowi Třemešną, we wschodniej części Gór Opawskich. Mimo, że miejscowości dzieli odległość zaledwie kilkunastu km, wędrowaliśmy dookoła mając do pokonania kilka masywów Gór Opawskich.

Przebieg trasy 50 km: Třemešna - Graniczna Góra - Mesto Albrechtice - Kravi Hora - Petrovice - Biskupia Kopa - Jarnołtówek - Skały Karolinki - Olszak - Wieszczyna - Dębowiec - Prudnik

Po godzinie 5 ruszamy z Prudnika autobusami na start, który tym razem znajduje się w nieodległej Třemešnej na stacji kolejowej, przez którą biegnie tranzytowa linia z Jesenika przez Głuchołazy do Krnova oraz rozpoczyna się kolej wąskotorowa do Osoblahy z ruchem pociągów turystycznych retro. Krótka przemowa organizatorów, parę wskazówek i o godzinie 6:02 ruszamy w trasę!😁 Parowóz na stacji już odpalony, dymi, bo za kilka godzin ruszy w trasę.




(fot. Andrzej Dereń)

 Najpierw jednak my! Podążamy wąską ścieżką między domami, następnie wspinamy się przez łąki, za plecami zostawiając Třemešną. Gdzieś w tym momencie wschodzi słońce, nie widzimy go jednak, bo wędrujemy w lesie niebieskim szlakiem tzw. Krecikową ścieżką” (szlakiem dla dzieci z bajkowymi postaciami).









 Trasa wyprowadza nas z lasu i dopiero wtedy widzimy słońce górujące już ponad horyzontem. Teraz do zdobycia mamy Graniczną Górę (543 m) (czes. Hraniční vrch) będącą najwyższym szczytem wschodniej „głubczyckiej” części Gór Opawskich. Tak tak, mało kto te tereny łączy z naszym pasmem.😉 Podejście jest dość strome, ale krótkie, więc idzie sprawnie. Na szczycie I punkt kontrolny, organizator Andrzej wbija pieczątki na kartę kontrolną. Graniczna Góra to ciekawe miejsce za sprawą unikatowej wieży, która zwieńcza jej czeski wierzchołek. Metalowa konstrukcja można rzec ma nietypową podwójną budowę. Składa się bowiem z dwóch dawnych nadajników o wysokości 25 m zaadaptowanych na wieże widokowe. Na szczyt wieży wchodzi się po 125 stopniach, stąd można przejść kilkunastometrowym mostem na drugą stronę. Z góry roztacza się piękna panorama na okolicę, zobaczymy stąd m.in. pobliskie Mesto Albrechtice, Tremesną, Biskupią Kopę, Górę św. Anny, Głubczyce, Pradziada, a przy dobrej widoczności podobno nawet Tatry Zachodnie. Na wieży spędzam chwilkę, większość uczestników niestety tu nie weszła, ominęły ich zatem widoki, a ja zostałem ostatni na trasie. Trzeba więc gonić. 😁



















kulisy robienia foty 😅

 Dalej trasa schodzi z Granicznej asfaltem do Mesta Albrechtice, przechodzimy przez miasteczko obok stacji kolejowej, na którą właśnie wtacza się „motoraczek”. Potem zmiana koloru szlaku na żółty, trochę asfaltu i pola, wkraczamy masyw Kravi Hory, którym będziemy wędrować paręnaście km. Za plecami mamy Mesto Albrechtice i Graniczną Górę, tam gdzie przed chwilą wędrowaliśmy.








 Potem wchodzimy w las, mało widokowy odcinek poza jedną przecinką z pięknym widokiem w dolinę Opawicy: okazale prezentuje się barokowy kościół św. Mikołaja w Hynčicach, w oddali błyszczy Pradziad.








 Jednak gdy szlak wyprowadza nas na górskie łąki Kravi Hory robi się bardzo widokowo! Wędrujemy pośród łąk z widokiem na góry, przy szlaku pasie się bydło, bacznie obserwując wędrowców. Takie klimaty lubię! 😍 Na terenach tych niegdyś rozciągała się wieś Valštejn z przysiółkami Maly Valštejn czy Kravi Hora. Po II wojnie gdy wysiedlono stąd rdzenną ludność niemiecką wieś opustoszała, a wiele domów zniknęło. Ponownie została zasiedlona jedynie w dolnej części, stąd w tej okolicy możemy spotkać kamienne murki, resztki fundamentów czy kapliczkę wyremontowaną kilka lat temu. W wiacie na Kravi Horze II punkt kontrolny. Tutaj organizatorzy wraz z fundacją Pomocny Zaprzęg opiekującą się psami rasy husky przygotowali dla uczestników można by rzecz full wypas. Jest woda, jest chleb ze smalcem, pyszne słodkie nadziewane rogaliki i tajemniczy eliksir na odciski 😝 czyli nalewka domowej roboty w dwóch wersjach mocniejszej i słabszej. Takiego punktu bez dłużej przerwy minąć się nie da, spędzamy więc tu dłuższą chwilę.














 Po posiłku ruszamy, zielony szlak sprowadza nas w dolinę Svinnego Potoku, do miejsca gdzie niegdyś stała leśniczówka, a dziś miejsce odpoczynku. Z doliny jednak trzeba wyjść, tak więc ponownie wspinamy się leśną asfaltówką. Trasa biegnie przez wyręby po lasach świerkowych, które zostały wycięte kilka lat temu. Im jesteśmy wyżej tym panorama jest coraz bardziej rozległa, dobrze widać np. masyw Biskupiej Kopy i Pricnego Vrchu, dolinę Osobłogi z Janovem czy Prudnik. Wyręby jednak szybko zarastają, nie ma już trawiastych "połonin” a młodnik, który za chwilę zasłoni widoki… także za kilka lat nic stąd już nie zobaczymy.










 Od miejsca U Obrazku strome zejście w dolinę do Petrovic, tu doganiamy większą grupę, która zgubiła ścieżkę pośród krzaków żarnowca, o błąd tu nietrudno, bo sam chwilę myślę, którędy iść. Na dole przechodzimy przez Petrovice z ładnymi drewnianymi domkami a stąd czeka nas najtrudniejsze podejście na dzisiejszej trasie!











 Przed nami Biskupia Kopa! Niebieski szlak z Petrovic jest bodaj najrzadziej wybieraną trasą dojścia na Kopę i także jedną z najtrudniejszych. Na odcinku niecałych 3 km do pokonania jest 430 m w górę. Ruszamy! Początkowy odcinek biegnie przez łąki, trzeba przeskoczyć przez pastucha, a także obejrzeć się za siebie na panoramę i chwilkę przysiąść. Podejście daje w kość, wyciska poty… szczególnie w dzisiejszym upale. W końcu osiągamy szczyt Biskupiej Kopy, będący jednocześnie najwyższym punktem dzisiejszej trasy. Mamy tu III punkt kontrolny, samoobsługowy, trzeba wziąć pieczątkę z wieży. Ku zawiedzeniu nieczynny jest dziś kiosk pana Miroslava z piwem i innymi przekąskami… ehh a sporo osób liczyło tu dziś na piwne piwko…😕













 Zamiast zimnego piwka była ciepła bułka z plecaka i schodzimy w dół, czerwonym szlakiem, równie stronnym jak z Petrovic schodzimy do Jarnołtówka. Działa tu sklep, zakupy więc zrobione! 😅 Po Kopie końca podejść nie ma i po chwili znów w górę wspinamy się niebieskim szlakiem na Słoneczny Stok ze Skałkami Karolinkami. Urokliwie tu, bo można spojrzeć w dolinę Złotego Potoku.









brakło ujęcia, to wrzucam jesienne z 2022 r.😅 




 Potem Żabie Oczko, gdzie robimy przerwę. Tu miał być IV punkt kontrolny… miał być bo obsługa punktu nie dotarła, ale organizatorzy zostawili taki liścik. 😜 Potem jeszcze krótkie wejście na Olszak i schodzimy do Pokrzywnej, następnie pod wiaduktem kolejowym w Moszczance obok łowiska i cyk kolejne podejście na Młyńską Górę.








 Łąki pola, bydło na szlaku, widoczki na plecami to Główny Szlak Sudecki i odcinek do Wieszczyny i dalej przez Długotę do Dębowca. W Dębowcu znajomy przygotował prywatny punkt kontrolny częstuje znajomych złocistym trunkiem.😅











 Z Dębowca pozostaje ostatnie 5 km wędrówki przez las Prudnicki do mety, która jak zawsze od kilku lat znajduje się na łowisku „U Pietruchy” przy ul. Łuczniczej w Prudniku.


Na mecie zjawiam się po 12 h 15 min wędrówki, smartfonowy tracker pokazuje 51 km. Średnia 4,2 km/h. Znów więc zbytnio nie śpieszyłem się na trasie skupiając się bardziej na pogaduszkach, widoczkach, fotkach i kilku przerwach. Czas ten upulsował mnie lekko za połową stawki uczestników i był porównywalny do lat poprzednich. 😊
(fot. Andrzej Dereń)

Kolejna, świetna edycja Prudnickiego Maratonu Pieszego przeszła do historii. Impreza wraz z Rajdem Prudnik - Pradziad to dwie sztandarowe wyrypy PTTK Prudnik, na których zawsze spotka się znajome twarze, rozmawia się godzinami o tym i tamtym poznaje nowych ludzi i czerpie radość z wędrówki podziwiając panoramy. . Są one także stałą pozycja w moim kalendarzu wycieczek, a pomiędzy nie można wcisnąć jakąs wielodniową wyrypę tak jak w tym roku pomiędzy tymi rajdami pokonałem Główny Szlak Beskidzki.💪  Pogoda tym razem dopisała może aż za bardzo bo przez cały dzień na niebie nie było ani chmurki, a uczestnicy smażyli się w niemal 30 stopniowym wrześniowym upale. Było więc wyciskanie potów. 😁



W tegorocznej edycji PMP łącznie wzięło udział 391 osób: na trasie 50 km – 83 osoby, 42 km – 36 osób; 27 km – 79 osób; 13 km – 193 osoby.

Na trasach rajdu społecznie pracowało 21 osób, głównie członków PTTK Prudnik. Dziękujemy! Szczególne podziękowania należą się przede wszystkim:  prezes PTTK-u Barbarze Drożdżowicz oraz komandorom Grzegorzowi Polak oraz Andrzejowi Dereń za załatwienie spraw organizacyjnych, logistycznych, wytyczeniu trasy i pilnowaniu by uczestnikom wędrowało się jak najlepiej. Natomiast o wyżywienie na trasie PMP zadbali: Andrzej Białopotocki – kucharz rajdowy z kiełbaską dla każdego uczestnika na mecie, Marta Cybulska – chleb ze smalcem na trasie, pan Leszek – twórca pysznych eliksirów na odciski ;)
Portal "Góry Opawskie" nad wydarzeniem sprawuje patronat medialny. 

WSZYSTKIE MOJE ZDJĘCIA: LINK
FOTORELACJA TYGODNIKA PRUDNICKIEGO/TERAZPRUDNIK.PL: LINK
FOTORELACJA NA TERAZPRUDNIK.PL Z TRAS KRÓTSZYCH: LINK
PODSUMOWANIE  XXI PMP NA STRONIE IMPREZY: LINK
CZASY PRZEJŚĆ UCZESTNIKÓW: LINK

TRASA NA MAPIE: 

Na koniec trochę prywaty: Prudnicki Maraton Pieszy ma dla mnie szczególne znaczenie gdyż to na nim stawiałem pierwsze kroki w poważniejszych wędrówkach górskich. To właśnie tutaj rodziła się moja pasja do Gór Opawskich wędrówek i gór w ogóle! 😍 Pierwszy raz pojawiłem się na nim w 2008 r. Wówczas mając 10 lat rodzinnie wybraliśmy trasę 20 km zachwycając się okolicami Prudnika. Dwa lata później podniosłem poprzeczkę wybrałem 50 km i tak zostało do dziś. 😊
Do zobaczenia za rok!

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, wesprzyj działalność portalu stawiając symboliczną kawę 😉
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Relacje z poprzednich edycji:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Góry Opawskie , Blogger